2016-12-20. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Esperanto SPIS ↓ Spirala Ulama a astrologia. Przekleństwo krótkich... »

Czytaj w Czytelni

21 grudnia, zimowe przesilenie. Co właściwe świętujemy? ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Piszę to 20 grudnia, a jutro, 21 grudnia (2016) jest moment zimowego przesilenia. Dokładnie o godzinie 11:46 wg zegarów w Polsce. Kosmogram na ten moment jest niżej.

Co dzieje się w tym momencie, co wyróżnia tę datę i godzinę?

Słońce przechodzi przez punkt Koziorożca. Co to jest, ten punkt? To jest punkt na ekliptyce, który jest najdalej odchylony na południe, w kierunku południowego bieguna (ziemskiego i niebieskiego). Ekliptyką nazywamy... no właśnie. Trzeba to sobie wyobrazić w przestrzeni. Ekliptyka to płaszczyzna, po której Ziemia krąży wokół Słońca. Ziemia nie może „skręcić” z tej płaszczyzny, ponieważ trzyma ją na uwięzi ogólno-kosmiczny zakaz: zasada zachowania momentu pędu. (Ten sam zakaz powoduje, że oś obrotu Ziemi trzyma się jednego kierunku, w stronę Gwiazdy Polarnej, chociaż Ziemia zmienia swoje miejsce w przestrzeni.) Gdy z Ziemi patrzymy w kosmos, ekliptykę „widzimy” jak linię na niebie, po której w ciągu roku przesuwa się Słońce. Przesuwa się na tle gwiazd. Te gwiazdy faktycznie widzimy, jawnie, gdy Słońce jest zasłonięte i niebo jest ciemne – czyli podczas zaćmień Słońca.

Gdyby Ziemia obracała się zgodnie z ekliptyką, tzn. gdyby jej oś obrotu była prostopadła do ekliptyki, to ekliptyka i równik byłyby jedną i tą samą płaszczyzną (a na niebie – linią), Słońce wtedy trzymałoby się cały rok równika, nie odchylałoby się odeń ani na południe ani na północ, więc też przez cały rok w południe wznosiłoby się jednakowo o ten sam kąt nad horyzontem (u mnie na Mazowszu o kąt 38 stopni) – więc wtedy wszystkie dni i noce miałby stałą długość i oczywiście nie byłoby pór roku. Ale tak nie jest. Ziemia odchyla się swoją osią obrotu o kąt około 23° od „ekliptycznego pionu”, przez co Słońce (które trzyma się ekliptyki, a nie równika) raz jest wyżej (i wtedy jest lato), raz niżej (wtedy jest zima). Najniżej jest wtedy, gdy jest w tym miejscu ekliptyki, które jest najbliżej południowego bieguna. To miejsce na niebie nazywa się Punktem Koziorożca. Dlaczego? – Bo w starożytności gwiazdozbiór o tej nazwie Koziorożec był właśnie tam. Ale miejsce zimowego przesilenia nie jest stałe, powoli przesuwa się na niebie (ma to związek z chwianiem się osi obrotu Ziemi w przestrzeni) – i teraz pada na sąsiedni gwiazdozbiór Strzelca. Nie przejmujmy się tym zupełnie.

Dzień jest najkrótszy, noc najdłuższa – co oczywiście wynika stąd, że Słońce u nas wznosi się najniżej nad horyzontem. Odnotujmy, że skoro w tym roku przesilenie jest w południe, to obie sąsiednie noce są najdłuższe. Ale skoro najkrótszy dzień i najdłuższa noc, to ten moment w roku jest „jądrem ciemności” – tych zimowych. Noc i ciemność, czyli to, czego my, Homini sapienti nie lubimy (w przeciwieństwie do sów i upiorów), jest w tym momencie u swojego szczytu! Źle! Ale i nie tak źle, a nawet jakby dobrze, bo to oznacza, że dnia i światła będzie odtąd przybywać i siły mroku będą słabnąć. Żeby jeszcze tylko przetrwać chłody, mrozy, bo przecież w styczniu i lutym chociaż dnia i światła coraz więcej, to mróz wciąż narasta.

Zaczyna się astronomiczna zima – taką przyjęto konwencję: że od zimowego przesilenia do wiosennego zrównania jest zima. Trochę to niezgodne ze zwykłym postrzeganiem świata, bo do zimy zwyczajowo wliczamy grudzień, styczeń i luty, a marzec już do wiosny. Chociaż mróz w marcu nie jest rzadki. Jak z tym jest w innych krajach, chłodniejszych i cieplejszych, zapytajmy ich mieszkańców.

Słońce wchodzi do znaku Koziorożca. Astrologowie od Punktu Koziorożca (tego najbardziej na południe odchylonego punktu ekliptyki) liczą znak Koziorożca – czyli odcinek 30° na ekliptyce. Słońce wchodzi tam w chwili zimowego przesilenia. Inne planety robią to kiedy indziej i w innym tempie, nie lub niekoniecznie raz do roku jak Słońce. Księżyc (który w jutrzejsze przesilenie będzie na początku znaku Wagi) do Koziorożca wejdzie 28 grudnia. Wenus była tam na jesieni, weszła do Kozio. w końcu września. Merkury już tam jest, ale ta kapryśna kosmiczna istota cofnie się i w styczniu parę dni pobędzie w poprzednim znaku Strzelca, i do Kozio. znów wejdzie 13 stycznia. Mars jest teraz w Rybach, więc całkiem gdzie indziej, podobnie pozostałe planety prócz Plutona, który swoim żółwim tempem wędruje przez znak Koziorożca od 2008 roku i będzie tam do 2024. Znak Koziorożca astrologom kojarzy się z wytrwałością, surowością, rygorami, z ciężką pracą i życiowym minimalizmem. Typ Koziorożca to jakby pionier z zaciśniętymi zębami budujący podstawy bytu na nowym lądzie lub wytrwały pracownik, z którego wysiłku korzysta całe społeczeństwo. Faktycznie, urodzeni ze Słońcem, Księżycem lub innymi planetami w tym znaku coś z tego archetypu mają.

W dawnych czasach nie umiano trafić z kalendarzem w ten „najniższy punkt roku”, kiedy Ciemność się przesila i zaczyna się Nowe Światło, dlatego święta na część tego corocznego przełomu świętowano w dniach o kilka dni odchylonych od faktycznego Przesilenia. I tak:

W starożytnym Rzymie umownie przyjmowano 25 grudnia jako dzień zimowego przesilenia. Wtedy obchodzono święta słonecznych bogów, takich Helios, Mitra lub Sol Invictus (Słońce Niezwyciężone) – jako doroczną pamiątkę narodzin owych bóstw. Chrześcijanie również uznali, że jest to właściwy dzień, by świętować Boże Narodzenie jako rocznicę narodzin Jezusa w Betlejem – chociaż w Biblii nie ma słowa o tej dacie (ani innej).

Parę dni później, ale też jeszcze „po ciemku”, czyli w okresie bliskim przesileniu, 1 stycznia Rzymianie zaczynali swój rok urzędowy. Od tej daty na kolejny rok rządy obejmowali konsulowie. O konsulach zapomniano, ale ta data pozostała jako początek roku i trwa do dzisiaj, chociaż jej związek z fizycznym-faktycznym początkiem rocznego cyklu słonecznego jest niewyraźny i niewygodny.

31 grudnia 335 roku naszej ery zmarł papież imieniem Sylwester. Ponieważ uznano go świętym (jak chyba wszystkich pierwszych papieży), to dzień jego „wejścia do królestwa niebieskiego” stał się jego świętem. Sto lat później (z górą) w Jerozolimie 31 grudnia zmarła zasłużona fundatorka klasztorów imieniem Melania. Też została kanonizowana i tak ostatni dzień roku dostał się pod patronat pary świętych: Sylwestra i Melanii. Takie przypadki mają swoją wewnętrzną logikę. Sylwestrowa noc świętowana jest jako nowy początek. Patronują jej święci, których imiona równie dobrze, jak Adama i Ewy, mogłaby nosić pierwsza ludzka para, jacyś alternatywni prarodzice. Sylwester po łacinie znaczy: „leśny, z lasu” – na pamiątkę tego, że ludzki lud z lasu, od człekokształtnych nadrzewnych przodków się wywodzi. Melania po grecku zaś: „czarna” – też na pamiątkę, że nasz ród z Afryki, gdzie przodkowie mieli (i nadal mają) czarną skórę.

6 stycznia jest Trzech Króli, ostatnie święto zimowego cyklu. Królowie lub mędrcy (tak zwą się oni w oryginale u ewangelisty Mateusza; inni autorzy nic o tym zdarzeniu nie wiedzieli...) przybywają do nowo narodzonego Jezusa i oddają mu hołd. Z czego wynika, gdy Ewangelię czytać jako prototyp następnych wydarzeń, że każdy władca lub uczony ma złożyć hołd rzekomym następcom Jezusa, czyli katolickim duchownym. Dlatego Kościół tak uporczywie trwa przy tym baśniowym święcie i przywraca je, gdy zostało wykreślone z urzędowego kalendarza, bo sensem tego święta jest jego – Kościoła – dominacja nad innymi autorytetami.

W horoskopie na zimowe przesilenie 2016 (widzisz go wyżej) widać opozycję Jowisza do Urana. Ten układ planet będzie sztandarowy dla pierwszej części 2017 roku, aż do sierpnia. Podwyższa on temperaturę wydarzeń. Sprawia, że szybciej podejmowane są decyzje. Wszelkie nietypowe, dziwne i zaskakujące pomysły (od Urana) są rozpowszechniane, propagowane i (za sprawą Jowisza) znajdują zwolenników. Richard Tarnas, amerykański badacz kosmicznych cykli w historii, zauważył, że od aspektów Jowisza do Urana „burzą się mózgi” odkrywców i innowatorów, i dochodzi do przełomowych wynalazków i odkryć w nauce, technice i w nowatorskich ideach. Również w zwykłej polityce jest wtedy goręcej.

Do tej opozycji podłączony jest (przez słabsze kwadratury od obu planet) Pluton. Wciąż trwa, nawet się zacieśnia, chociaż już nie będzie ścisła... – sławna kwadratura Urana do Plutona, teraz podkręcona przez Jowisza. Sławna, bo podczas jej trwania miała miejsca fala przewrotów w krajach arabskich (tzw. arabska wiosna – jako żałośnie to dziś brzmi!), następnie Majdan w Kijowie, zabór Krymu przez Rosję, wojna w Donbasie, wojna w Syrii, najazd islamskich uchodźców i pseudo-uchodźców na Europę, kolejne zamachy rozzuchwalonych terrorystów. Koniunkcje, opozycje i kwadratury Urana do Plutona zdarzają się rzadko (poprzednia taka faza, koniunkcja, miała miejsce w latach 1960-tych), ale przynoszą rewolucje. Wielka rewolucja we Francji, podczas której jakobini ścięli Ludwika XVI, była podczas opozycji. Tym razem, prócz mniejszych rewolucji, jak Majdan w Kijowie, Trump w USA, u nas maleńka rewolucja PiS´u, mamy wielką rewolucję: islamską. Ta kwadratura będzie jeszcze męczyć świat przez pierwsze półrocze 2017, po czym minie, planety się rozejdą. Ale przyjdą inne układy planet – niebo spokoju nam nie da.


2016-12-20. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Esperanto SPIS ↓ Spirala Ulama a astrologia. Przekleństwo krótkich... »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.