2015-10-10. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Cztery osie czyli nasze umocowanie w... SPIS ↓ Ochrona przed wnikaniem »

Czytaj w Czytelni

Astrolog na koncercie ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Ten tekst napisałem 10 lat temu. Plik ma datę 15 lipca 2005, g. 19:34. Był w tygodniku „Gwiazdy Mówią”. To co wtedy napisałem, wciąż dźwięczy mi w uszach.

Duch planet unosi się wszędzie, nad salami koncertowymi też. Każdy instrument i każdy styl muzykowania ma swojego astrologicznego patrona – planetę lub znak zodiaku, któremu pokrewny jest duchem.

Zacznijmy od fortepianu, a przedtem od tego, że muzyka i muzycy długo przez minione wieki byli uważani za coś z gruntu niepoważnego. Słuchałem kiedyś (w radio) zwierzeń ludowego artysty spod Łowicza, który żalił się, że wiejscy muzykanci, chociaż bez nich nie mogła się odbyć żadna zabawa ani wesele, byli traktowani przez gospodarzy jak słudzy najniższej kategorii, którym się płaciło i których się słuchało – ale którymi się przy tym pogardzało i poniewierało. To się zmieniło dopiero chyba właśnie od wynalezienia fortepianu. Fortepian, a wcześniej klawesyn i kilka podobnych instrumentów, powstał w XVIII wieku, w epoce Oświecenia, wtedy mniej więcej, co maszyna parowa. Fortepian został stworzony jakby na zamówienie rosnącego w siłę mieszczaństwa czyli burżuazji i kiedy bada się jego pochodzenie, to można dojść do wniosku, że kształtujące się mieszczaństwo szukało dla siebie takiego instrumentu muzycznego, z którym czułoby się za pan brat. Faktycznie, fortepian jest poważny, jest to ciężki, solidny przedmiot, którego nie można nosić pod pachą, stoi nieruchomo w specjalnym pomieszczeniu, niby biurko prezesa poważnej korporacji albo jak kasa pancerna porządnego banku. Muzyk grający na nim siedzi, a więc przyjmuje postawę ulubioną przez mieszczan, którzy tak samo pracują, siedząc przy swych biurkach i kontuarach. Muzyk przy fortepianie nie wykonuje też zbędnych ruchów: w nic nie dmucha, niczym nie macha, nie musi też przytupywać ani się bujać – jednym słowem, zachowuje się przy swoim instrumencie identycznie, jak każdy porządny urzędnik, kupiec lub bankier, który zatrudnia dwie tylko rzeczy: swój mózg – i palce swych dłoni. Pianiści ubierają się też poważnie i nie mają problemu z tym, że sztywny formalny strój będzie krepował im ruchy. Do tego fortepiany maluje się na czarno, a słucha ich siedząc w skupieniu, w milczeniu i bez ruchu. Każdy miłośnik astrologii już zgadł, która planeta patronuje temu kompleksowi: powaga, bezruch, ciężkość, mundur, milczenie i czarny kolor. Oczywiście; fortepian to instrument pozostający we władzy Saturna.

Skrzypce są starsze od fortepianu i podobno sztuka wydobywania dźwięków ze strun smyczkiem przyszła do nas z Indii. Żeby stwierdzić, z którą planetą instrument ten się kojarzy, przyjrzyjmy się pozycji, w jakiej muzyk skrzypce trzyma i ruchom, którymi na nim gra. Gest lewej ręki przyciskającej skrzypce do obojczyka ma w sobie coś z troski matki tulącej dziecko do swego boku. Lewa ręka trzymająca gryf i prawa smyczek tworzą klatkę, obejmującą czule i ochraniającą instrument, a z powodu bliskości serca skrzypek czyni wrażenie, jakby z właśnie z serca wydobywał melodię. Przy lewym boku matki noszą niemowlęta – tak są wyobrażane Madonny z Dzieciątkami. To religijne skojarzenie jest uzasadnienie, gdyż gesty skrzypka sprawiają wrażenie, że oto odgrywa się tajemne, a zarazem osobiste, intymne misterium. Skrzypce to instrument Księżyca, a może także trochę Neptuna. Bardziej od skrzypiec neptunowa jest wiolonczela, zarówno z powodu niskich, działających na podświadomość dźwięków, jak i z powodu stawiania instrumentu u stóp, stopami zaś opiekuje się znak Ryb, a Rybami Neptun.

Podobnie chroniące i misteryjne gesty wykonują muzycy grający na gitarze klasycznej, która, podobnie jak skrzypce, jest księżycowa. Ale wszystko się zmieniło, kiedy gitarę podłączono do wzmacniacza i stała się ona gitarą elektryczną. Koncerty gitary klasycznej są ciche, nastrojowe, pełne zadumy i przeznaczone dla znawców. Za to koncerty gitar elektrycznych – to show, popis, tłumy, krzyk, entuzjazm i masowe poruszenie. Niewiele było takich masowych szaleństw jak muzyka zespołów Beatles, Rolling Stones lub Pink Floyd. A co wyprawiali na estradzie Jimmy Hendrix, Eric Clapton albo Carlos Santana... To był odlot... Gitarzysta trzyma instrument niby upojony walką żołnierz swojego kałasznikowa. To jest broń, nie muzyczny instrument. Ściana dźwięków ze wzmacniaczy ogłusza, powala i obezwładnia. Musisz słuchać i ruszać się do rytmu – oto zostałeś zwyciężony przez rytm i blues. Nisko zawieszone na rapciach gitary są niby nisko zawieszone colty u kowboja. Dźwięk wydobywany jest jakby z brzucha – a przecież na wysokości żołądka leży czakram, który jasnowidze widzą na czerwono, który ładuje ciało energetyczne bojową energią. Gitara elektryczna to instrument, w który najpełniej wcielił się Mars, planeta wojowników i zwycięzców.

Ciekawym instrumentem jest akordeon. Jest dość ciężki, a że trzyma się go na wysokości piersi, zmusza grającego do odchylania się do tyłu. To jest postawa dumy, człowiek tak odchylony odruchowo czuje się ważny. Gra się wykonując rękami ruchy przygarniania i obejmowania, tak jakby muzyk brał otaczający go świat w posiadanie. Akordeon pozostawia wolne usta, więc wręcz domaga się, by do jego dźwięków śpiewać – tym bardziej, że skłania do głębokiego oddychania. Akordeonista przybiera więc w komplecie pozycję imponującą i dominującą – niby główny kogut w stadzie. Akordeon jest więc – jak widzimy – instrumentem Jowisza.

2015-10-10. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Cztery osie czyli nasze umocowanie w... SPIS ↓ Ochrona przed wnikaniem »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.