2020-03-14. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Astrolog nie nadąża. Na rozhuśtanej Łodzi... SPIS ↓ Astrologia pandemii 2020. Zmienia się paradygmat »

Czytaj w Czytelni

Czego, jak do tej pory, epidemia koronawirusa uczy astrologów? ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Przede wszystkim, z dotychczasowych wydarzeń wynika tak jasno, że bardziej nie można, że astrologia działa. Epidemia uderzyła w jednoznacznej synchronizacji z koniunkcją Saturna i Plutona. Przypomnę, koniunkcja ta była ścisła, czyli planety mijały się widziane z Ziemi, 12 stycznia 2020. Ta jednodniowa dokładność jest przesadna, ponieważ w tamtym czasie Saturn wyprzedzał Plutona, tzn. przesuwał się szybciej od niego, w tempie 5 minut kątowych na dobę. Jeden stopień w ciągu 12 dni. Tymczasem obserwacje wcześniejszych koniunkcji wskazują, że odpowiadające wydarzenia na Ziemi (czyli te historyczne) dzieją się z rozrzutem jednego, dwóch czy pięciu stopni względem ścisłości koniunkcji. Z przedziałem („orbem”) 5° koniunkcja ta trwa już od roku, od marca 2019, i trwać będzie do listopada 2020. Planety były odległe o mniej niż 2° od ok. 18 grudnia 2019 do 6 lutego 2020. Był to właśnie, z dobrą dokładnością, czas rozkręcania się epidemii w Chinach. Ta czasowa zbieżność-synchroniczność ścisłości koniunkcji z rozwojem epidemii covid-19 jest dokładnie tym, czego „oczekuje” astrologia; jest tym, co jest z astrologią zgodne.

Astrologia działa, a przynajmniej działa jeden czynnik: koniunkcja Saturna i Plutona, która powtarza się cyklicznie co ok. 34 lata. Przypomnę, ze podczas koniunkcji, która była w latach 1914-15, została zaczęta I Wojna Światowa, na którą trzeba patrzeć z dwóch stron: jako na tragiczna falę masowego zabijania, ale i jako na czynnik formotwórczy w skali historii, bo przecież świat, który wyłonił się z wojny, był inaczej zorganizowany niż tamten przedwojenny; po szczegóły odsyłam do podręczników historii. W Polsce ta zmiana była podobnie widoczna jak np. w Turcji (republika zamiast sułtana), Rosji (sowiety zamiast cara), W. Brytanii (która straciła hegemonię), Niemczech (która weszły w fazę szalejącego nacjonalizmu) itd. Dodajmy nieodwracalne jakościowe zmiany w modzie, technice, architekturze, wiedzy o świecie i w poglądach.

Następna koniunkcja była w latach 1947-8. II Wojna Św. już szczęśliwie (lub nie) skończyła się wcześniej, ale właśnie wtedy przeszła przez świat nowa fala zarówno wojen jak i przemian formotwórczych. Zwyciężyła rewolucja w Chinach (co było wynikiem wojny), niepodległość zyskały Indie i Pakistan (czemu towarzyszyła domowa wojna między obu religiami), na niepodległość wybił się Izrael i od razu ruszył na swoją wojnę. W Polsce i w krajach ościennych komuniści objęli niepodzielną władzę, czemu też towarzyszyły prześladowania i wojny. Zachód zaczął pośpiesznie odgradzać się żelazną kurtyną, obie strony podzielonego świata zbroiły się w broń jądrową – gdy patrzeć na to z dystansu widać, jak forma i wojna szły łeb w łeb. W największym skrócie: forma to Saturn, wojna to Pluton. A raczej Pluton to strumień chaotycznej, lecz pełnej mocy nieustrukturowanej rzeczywiści – strumień lawy rzeczywistości – który podczas spotkań z Saturnem rwie dotychczasowe formy, na co Saturn odpowiada budowaniem nowych form czyli nowych ustaleń i umocnień. Budowanie form wyraziło się w tym, że wtedy, w latach 1947-8 została ustanowiona epoka Zimnej Wojny. Epoki i eony to nie tylko przedziały czasu, ale właśnie szczególna forma rzeczy, które dzieją się w tym czasie. Epoki saturnowo-plutonowe, od jednej koniunkcji do następnej, mają każda swój charakter, swojego ducha czasu – swój Zeitgeist.

Kolejna koniunkcja była w latach 1982-3; wtedy w Rosji/ZSRR nastąpiła pokoleniowa zmiana władzy: umarł Breżniew (podczas ścisłości koniunkcji!), następca (nie bezpośredni, ale to nieważne) Gorbaczow jął się reform, ale jednocześnie został poddany presji przez prezydenta USA Reagana, i reformy te doprowadziły do rozsypania się imperium. Nastąpiło to 7 lat po koniunkcji, synchronicznie z następną ważną kumulacją planet: potrójną koniunkcją Saturna, Urana i Neptuna. Podczas zaciskania się koniunkcji Saturna-Plutona w Polsce mieliśmy stan wojenny 1981/2. Nowa epoka, która zaczęła się w rozmytym paśmie między latami 1982 a 1990, tak wielce nie przypominała poprzedniej, że Francis Fukuyama uznał ją za koniec historii. Proponuję nazwać ten czas między koniunkcjami, 1982-2020, epoką im. Fukuyamy, w pseudogreckim skrócie Fukuyameją. Saturnowo-plutonowe epoki stanowczo powinny mieć swoje nazwy!

Charakter czyli zeitgeist saturnowo-plutonowych epok, czyli poszczególnych obrotów cyklu Saturn-Pluton, ma coś wspólnego z miejscem zodiaku, gdzie zaszła zaczynająca koniunkcja. Podczas pierwszowojennej koniunkcji lat 1914-15 Saturn i Pluton spotkały się prawie dokładnie w Zerze Raka, czyli w punkcie kardynalnym Raka, który jest zodiakalnym źródłem żywiołu Wody. W kodzie astrologii żywioł Wody jest skrótową nazwą dla kompleksu stapiania się w jedno z innymi za pośrednictwem uczuć. W wyrazie masowym te „stopieńcze” uczucia wyrażają się jako patriotyzm lub nacjonalizm, gdy dotyczą ludzi z pewnego terytorium i języka, lub jako rewolucyjny zapał, gdy dotyczą wspólnoty solidaryzujących się z podobnie pokrzywdzonymi. (Gdy dotyczą „proletariatu”, „mas ludowych” itp.) Możemy je połączyć we wspólną kategorię jako „kompleks wyzwolenia ludu” – napędzany przez ideologie wyzwolenia ludu. Zostały one rozpętane wraz z wybuchem wojny 1914 i stały się dominującą formą w całej saturno-plutoniadzie lat 1914-1947. Wszczęta pod Zerem Raka I Wojna Św. otworzyła epokę Walczących Ojczyzn.

W latach 1947-48 Saturn i Pluton spotkały się w Lwie i taki charakter-zeitgeist miała Zimna Wojna, która nie była przecież wojną, tylko turniejem napuszonych zawodników, produkujących zarówno coraz potężniejsze bronie, których lękali się (jedni i drudzy) użyć, więc były tylko na postrach, jak i coraz bardziej powabne wizje własnej chwały, mające skusić ludność strony przeciwnej. Znak Lwa jako obraz i metafora doprawdy tu się kłania. Rosja/ZSRR przegrała wkrótce po zakończeniu tamtego obrotu cyklu.

Koniunkcja 1982-3 była na początku Skorpiona, co zgadza się z tym, co wnosi Skorpion jako archetyp, w porównaniu z wcześniejszymi znakami: jest to żądanie prawdy (tzw. nagiej prawdy) – i by pokazać „co masz pod spodem?” Jawna (w końcu) nędzna chudość Sowietów kazała im skapitulować. Za to Skorpion nakręcił rywalizację, łapczywość, nienasycenie i światowe wyścigi szczurów, czyli produktywności – w skali narodów jest to przejaw skorpionowej żądzy i seksu. Skorpionowa pazerność kazała nam w końcu stać się pożeraczami świata, co coraz bardziej jawnym się stawało pod koniec minionej (tak, już!) epoki im. Fukuyamy (Fukuyamei), czyli w ostatnich 10 latach. W skorpionowym wyścigu zaczęły wygrywać Chiny; lub może już wygrały.

Co najmniej dwa wydarzenia zostały jakby specjalnie zaprojektowane przez historię, by nas przekonać do realności saturnowo-plutonowego cyklu. Były to: początek II Wojny Światowej, w tym szczególnie agresje Niemiec na Polskę, Danię i Franancję 1939-40, które zostały wykonane podczas zbieżnej kwadratury Saturna do Plutona. – Oraz terrorystyczne ataki na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 podczas opozycji Saturn Pluton, czyli dokladnie w połowie drogi minionej epoki, Fukuyamei.

Cały ten mechanizm powiązań historii z pozycjami Saturna i Plutona pozostawał astrologom do niedawna zupełnie nieznany! I to jest dodatkowo zadziwiające. Odkrycie cyklu Saturn Pluton (i kilku innych cykli astrohistorii) zawdzięczamy jednemu badaczowi: Richardowi Tarnasowi, i jego książce „Cosmos and Psyche” wydanej w r. 2006 – więc cała nasza wiedza o tym, ba, cała nauka astro-historii jest niezwykle młoda, i pojawiła się i urosła dopiero w drugiej połowie Fukuyamei. (Będę już tego terminu używać bez wyjaśnień.)

Każdy, kto dowiedział się o tym cyklu (cyklu Saturn Pluton) i zaczął w jakimś stopniu myśleć nim, wiedział o zbliżającym się następnym zwrotnym momencie: że jest nim koniunkcja w styczniu 2020. Jednak wiedzieć, że „coś się stanie”, a przewidzieć, co takiego się wydarzy, czyli nazwać choć w przybliżeniu przyszłe wydarzenia, których kosmogramy rysujemy i których czas znamy – to są dwa różne i niewspółmierne zadania. Rzeczywistość świata jest dużo bardziej pomysłowa (zróżnicowana i złożona) niż to, co my-astrologowie potrafimy wyczytać w kosmogramach. Tak naprawdę zawodowym zadaniem astrologa jest obserwować wydarzenia i z nich uczyć się pojęć astrologii i rozbudowywać je, a dopiero jakimś dodatkowym ekstra-zyskiem lub produktem ubocznym mogą być prognozy czy porady. Przełomy lub granice saturnowo-plutonowych epok zawierają (jak pisałem wyżej) dwa składniki: zmianę form – oraz napięcia czy burze społeczne, którymi dotąd typowo bywały wojny. Powolne i narastające zmiany form były widoczne od dawna; od tych politycznych (prucie się Unii Europejskiej, rywalizacja chińsko-amerykańska, moda na prawicowe populizmy-autorytaryzmy) dużo ważniejsze było wchodzenie całości antroposfery w konflikt, perspektywicznie śmiertelny, „kto kogo”, z Systemem Ziemia, co zaczęto zauważać pod nazwami globalne ocieplenie, kryzys klimatyczny, szóste wielkie wymieranie lub antropocen. Zaczęło dochodzić do świadomości, że „nauk o człowieku” w tym ekonomii nie można uprawiać z pominięciem poza-ludzkiego otoczenia, pozostając ślepym na System Ziemia. Dla wielu było to nieznośne i podniósł się rumor denialistów. Same te trendy przemian, wyraźnie znaczące koniec Fukuyamei czyli Drugiej Globalizacji, a w szerszym sensie koniec Wielkiej Nowoczesności, czyli super-epoki łączącej trzy ostatnie obroty cyklu Saturn-Pluton, więc mniej więcej od końca II Wojny, już wystarczyłyby do tego, by uznać, że koniunkcja Saturn Pluton 2019-20 ciałem się stała. Brakowało wojny.

Brakowało wojny? Ale co tam, jakoś to przełkniemy, mówiliśmy sobie (my-astrologowie), ostatecznie może być bez wojny; podczas koniunkcji 1982-3 też wojny nie było (prócz stanu wojennego w Polsce i wyprawy Albionu na Argentynę); podczas koniunkcji 1884 cztery cykle temu też nie było, a zamiast wojny wybuchł wtedy wulkan Krakatau. Jednak mieliśmy otwarte czujniki na okoliczność wojny i dlatego nie zaskoczyła nas wymiana razów, a raczej złośliwości między Iranem a Stanami w dniach 3-8 stycznia 2020, tak samo jak nie zdziwiła podobna strzelanka Iran-USA pół roku wcześniej, 19 czerwca 2019, podczas wcześniejszego uzłośliwiania się bieżącej koniunkcji Saturn-Pluton, już wtedy wydarzeniowo groźnej, chociaż jeszcze nieścisłej. Jednak tamte incydenty należały do takich, które światowa świadomość szybko zapomina; a że astrologowie o nich pamiętają, to tylko dlatego, że zdarzyły się podczas szczególnego układu planet i dzięki temu stały się ważne. Takich „drobnych” wydarzeń jednak nie szukamy, oczekujemy takich, których wartość jest samorodna, więc które świat zadziwiają, gdyż są rysą bądź raną na jego ciele same przez się, bez dodatku w postaci dziwnego kosmogramu.

Teraz to mamy, tylko nie jest to wojna, a pandemia koronawirusa. Że epidemia jest podobna do wojny, to oczywiste. Te podobieństwa, mianowicie stan zagrożenia życia, zdrowia, mienia, osobistej całości, niepokój o los najbliższych, powszechność i masowość tych zjawisk, nieprzewidywalność „kogo trafi”, a także rodzaj stosunków ludność-władza, są te same; różnica jest skali i liczby, a nie jakości. A także jest taka, że w wojnie są animowani przeciwnicy, jest „wróg przeciw wrogowi”. – Przy epidemii tego marsowego wymiaru nie ma. Ale stan mobilizacji i użycia środków nadzwyczajnych jest podobny.

Sumując, powiedzieć można, że jak dotąd, mundalna realizacja bieżącej koniunkcji Saturna z Plutonem udała się znakomicie; gdyby ją uskuteczniał jakiś demiurg bądź dżin, powiedzielibyśmy z uznaniem: dobra robota! Ale jeszcze ostatni anioł nie zatrąbił: przed nami jeszcze, na tle pola Pluton-Saturn, potrójna koniunkcja Marsa z Jowiszem i Plutonem. Dobrze jest widoczna podczas równonocy 20 marca, oto pozycje tamtych trzech planet:
Mars Koz 22°35′
Jowisz Koz 22°46′
Pluton Koz 24°40′
Trzy dni później Mars pokryje się z Plutonem. Obserwujmy wydarzenia w świecie.

Wyżej pisałem, że epoka Walczących Ojczyzn zaczęta od I Wojny Św. miała w swoim zeitgeiście wiele wspólnego z jakością czyli ze znaczeniowym ładunkiem Punktu Raka, w którym miała miejsce ówczesna koniunkcja Saturn Pluton. Oraz, że epoka Zimnej Wojny była archetypowo pokrewna archetypowi znaku Lwa, w którym była jej założeniowa koniunkcja. Oraz, że podobny znaczeniowy związek zaistniał między Zerem Skorpiona, wokół którego krążyły Pluton i Saturn w latach 1982-83, a zeitgeistem Fukuyamei. Czy coś podobnego, podobny związek rysuje się pomiędzy wydarzeniową, mundalną warstwą obecnej koniunkcji, a zodiakalnym tłem, gdzie przebywają i które ekscytują obecnie te planety?

Tego zodiakalnego tła obecnej koniunkcji Saturn Pluton nie można zrównać z całym znakiem Koziorożca. (Nawet gdyby to było atrakcyjne, ponieważ wiele obecnych zjawisk ma wyraźnie koziorożcowy wymiar, choćby konserwatyzm i nastawienia kagańcowe, ale do wyjaśnienia tego wystarczy sama wysoka aktywność Saturna – gdyż ten saturnowy ścisk, czyli kontrakcja w terminach Tarnasa, dzieje się przy każdej koniunkcji Saturn Pluton i jest dla nich charakterystyczny.) W interesującym nas odcinku ekliptyki leżą trzy punkty harmoniczne: 18° Koziorożca, 25°43′ Kozio., i 0° Wodnika. Z tych trzech, koniunkcja zacisnęła się i obecnie rozpręża najbliżej punktu 25°43′ Koziorożca. Jest to harmoniczny punkt siedmiokrotny wodny, pozostający w aspekcie tryseptylu (3/7) z kardynalnym wodnym puntem Raka. Punkt ten, oczywiście brany jako archetyp, zawiera następujące sensy: życie i żywe istoty, biologia, zwrócenie uwagi na biologiczną postawę zjawisk, także tych w kulturze; poświęcenie, także jako warunek, żeby „ktoś przeżył”, tak jak rodzice poświęcają się, żeby przeżyły dzieci. Ogólnie, w znaczeniu tego punktu zawiera się patrzenie na świat z dołu, od strony najbardziej elementarnych potrzeb i warunków (i ta redukcja do elementarności i niezbędności w ogóle jest charakterystyczna dla całego Koziorożca); a także patrzenie na świat z punktu widzenia istot jakoś słabych (słabszych), nie mających siły przebicia, niesamodzielnych, zagrożonych porzuceniem lub zaniedbaniem. Jak zwykle w harmonicznych punktach wodnych, jako czynnik „smarujący” lub podtrzymujący pojawia się tu miłość, zwłaszcza gdy jest miłość odwołująca się do biologii i jej instynktów. Punkt ten jest znaczeniowo (archetypowo) pokrewny Wenus i Neptunowi, co będzie mieć znaczenie przy dalszych zauważeniach.

Jeśli patrzeć z punktu widzenia archetypów, to to, co dzieje się w realu (lub w mundalu) jest (tylko) ilustracją archetypu. Jaką zatem ilustrację archetypu 25°43′ Koziorożca pokazują nam wydarzenia z pierwszych miesięcy 2020 roku? Odpowiednikiem wojny w tym ciągu wydarzeń jest epidemia, a w końcu pandemia koronawirusa, więc zjawisko nie dość, że biologiczne, to należące do „głębokiej biologii”, gdzie wojna idzie między DNA a RNA; stan, życie, dobrobyt i przetrwanie antroposfery zależy od immunii czyli komórkowych mechanizmów odpornościowych. Jak motyl Lorenza miał w myśl teorii chaosu wywołać huragan, tak zjedzenie przez kogoś gdzieś w głębi Chin łuskowca (lub nietoperza) skrupiło się w medyczną, mentalną i ekonomiczną (a wkrótce pewnie i polityczną) burzę, która po trzech miesiącach przetacza się przez świat. Sprawy polityczne, które zwykle i jakby z definicji dzieją się w centrach (w stolicach) i na granicach (państw, imperiów) zostały zdominowane przez to, co dzieje się w domach, w lokalnych społecznościach, w rodzinach. Znaczące jest tu pękniecie pionowych barier dzielących i (rzekomo) chroniących społeczne warstwy: wirus jest dziwnie demokratyczny. Choroba od ludzi i społeczności wymaga poświęceń – to też należy do sensu 25°43′ Koziorożca. A jednocześnie wirus uderza właśnie w więzi między ludźmi, uderza w komunikację i wymianę; zmusza do izolowania się, do trzymania się osobno; banuje wylewanie uczuć – uderza więc w to, co należy do żywiołu Wody.

11 marca WHO (Światowa organizacja Zdrowia) ogłosiła koronawirusową chorobę – pandemią. Było to w trakcie koniunkcji Słońce Neptun, chociaż dwa dni po jej ścisłości. Istniał wtedy siedmiokrotny pierścień (pierścień septyli), do którego należały Pluton, Wenus i Neptun, a mniej ściśle tez Saturn, Słońce, Księżyc, Uran i Jowisz. Układ ten amplifikował wodny 7-krotny punkt 25°43′ Koziorożca, Neptuna i Wenus, a więc tamten punkt i jednocześnie jego planety-władców. Decyzja WHO „ratujmy się wszyscy, a najbardziej najsłabszych” była doskonale zgodna z tym napisem na niebie.

22 marca 2020 Saturn przejdzie do znaku Wodnika czyli wejdzie w koniunkcję z punktem harmonicznym 3-krotnym powietrznym 0° Wodnika, a kilka dni po nim zrobi to Mars. W Koziorożcu i w zasięgu punktu wodnego zostaną Pluton wraz z siedzącym na nim Jowiszem. Zapewne wtedy będziemy obserwować grę między sensami obu tych punktów; zachęcam do obserwowania; dodaję, że niewiele jest w zodiaku jakości aż tak przeciwnych i niepodobnych.

Na ile astro-kontekst obecnej koniunkcji Saturna i Plutona określi charakter lub zeitgeist zaczynającej się epoki, która trwać będzie do 2053-4 r., i jaki ten zeigeist będzie, tego oczywiście jeszcze nie można powiedzieć, chociaż intuicje astrologów mogą wesprzeć futurologów. Na razie obserwujmy.

2020-03-14. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Astrolog nie nadąża. Na rozhuśtanej Łodzi... SPIS ↓ Astrologia pandemii 2020. Zmienia się paradygmat »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.