2010-01-25. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Gdzie ludzie noszą swoje horoskopy? SPIS ↓ Testowanie astrologów »

Czytaj w Czytelni

Czy można się urodzić w nie swoim momencie? ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Astrologia „wisi” na założeniu (lub: na dogmacie?), iż źródłem wiadomości o człowieku i tym, co go określa, jest układ planet w chwili urodzenia, czyli, ostatecznie, czas urodzenia. A co wtedy, jeśli ktoś urodził się w nie swoim czasie? Tylko, co to znaczy? Takie pytanie, czy można urodzić się nie w swoim czasie, było sensowne dla Michela Gauquelina w ramach jego założeń. Przyjął on założenie, że czas urodzenia zależy od aktywności pewnych (dotąd nieznanych!) enzymów lub hormonów, które działają jak zegary i zsynchronizowane są z dobowym rytmem pewnej planety. Np. z dobą Saturna - wyznaczoną przez wschód, górowanie, zachód, dołowanie i znowu wschód tej planety. Dziecko mające ten enzym lub przewagę tego enzymu rodzi się podczas jednego z tych wymienionych zwrotnych momentów saturnowej doby. Obecność tego „saturnowego” enzymu byłaby (jak proponował Gauquelin) związana z szeregiem cech charakteru, takich jak introwersja, skupienie, samodyscyplina i zdolności do przedmiotów ścisłych. (W istocie, ich lista była znacznie dłuższa i przypominała te cechy, które z Saturnem wiązano od starożytności.)

Ale urodzenie się dziecka w „jego”, właściwym mu momencie, łatwo jest zaburzyć! Wystarczy przy pomocy środków farmakologicznych opóźnić lub przyśpieszyć poród lub wykonać go chirurgicznie. Czas tak zmanipulowanego porodu już raczej nie będzie zależał od aktywności enzymu „saturnowego” lub innego. Gauquelin uwzględnił to w swoich statystykach: zliczał tylko urodziny przed 1950 rokiem - uznał, że wszystkie późniejsze urodzenia, przynajmniej we Francji, zostały przeważnie zafałszowane przez medyczne praktyki manipulowania czasem porodu stosownie do woli lekarzy i rodziców - więc na naturalną „pracę” planet już miejsca nie było.

Od startu badań Gauquelina minęło 60 lat. Naturalnych porodów prawie już nie ma. Gdyby zjawiska astrologiczne miały mocne umocowanie w wyżej opisanym biologicznym warunkowaniu, to cała astrologia dawno poszłaby w rozsypkę: po prostu nie obserwowano by żadnych związków miedzy horoskopem a człowiekiem. A przynajmniej te postulowane prze astrologię związki byłyby cztery, pięć lub dziesięć razy mniej liczne. Tymczasem astrologia ma się dobrze i horoskopy nadal „działają” jak przedtem. To jest silny argument za tym, że astrologia jest złudzeniem poznawczym. Złudzeniom nie przeszkadza, że zmienia się mechanizm zjawisk. Tak jak obserwatorom (fikcyjnych, jak się okazało) „promieni N” nie przeszkadzało, czy w aparaturze był pryzmat, czy ten pryzmat został przez niedowiarka-sprawdzacza wyjęty.

Czy jednak przed 1950 rokiem porodami rządziła sama Matka-Natura? Porody chirurgiczne były od dawna, tyle że dawniej mniej częste. Gauquelin nie brał do swoich statystyk przypadków, o których wiedział, że były chirurgiczne. (Tak urodził się np. przyszły generał Charles de Gaulle.) Gauquelin zastanawiał się, jak dalece nawet te naturalne porody można uznać za naturalne. A co jeśli poród został przyspieszony przez wstrząsy wozu, którym rodzącą wieziono do położnej? Jakie właściwie warunki powinny być spełnione, żeby poród mógł być uznany za czysto naturalny i rządzony tylko przez hipotetyczne enzymy czułe na czas planetarny - tego francuski badacz astrologii nie rozstrzygnął. A badania które robił w latach 1970-tych i 80-tych dały, jak sam uznał, negatywny wynik: że skłonność do rodzenia się „pod” określoną planetą nie jest dziedziczona - a przynajmniej hipoteza ich dziedziczenia nie potwierdziła się z dostatecznym poziomem statystycznej ufności.

A co jeśli związek między czasem urodzenia a charakterem nie polega na molekularno-genetycznym uwarunkowaniu, tylko na (Jungowskiej) synchroniczności? Wtedy, odpowiadam, związek ów nie byłby niczym pewnym. Raczej należałby do sfery wyjątków, nie reguł. Przecież Jungowskie synchronie zachodzą rzadko - podobnie jak Kammererowskie serie. Nie jest przecież tak, ze zawsze kiedy ktoś opowiada sen o skarabeuszu, w okno tłuką żuki!

Stan na dzisiaj jest więc następujący: nie wiemy. Jeśli astrologia jest złudzeniem, to dlaczego w tak wielkiej liczbie przypadków się sprawdza? (Ale praktykującym je, sprawdzają się również numerologie albo astrologie indyjskie, które nie powinny. Istnieje poważne podejrzenie, że astrologia „sprawdza” się niezależnie od tego, jaką konkretną metodę przyjęto...) Jeśli nie jest złudzeniem, lecz jest uwarunkowana pewnymi regularnymi procesami, to nic o tych procesach nie wiemy. Nie wiemy, do którego miejsca znanego nam obecnie obrazu świata je „podwiązać”.

Czy można urodzić się nie w swoim czasie, na to pytanie nie odpowiedziałem. Może w którymś następnym odcinku mi się uda.

2010-01-25. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Gdzie ludzie noszą swoje horoskopy? SPIS ↓ Testowanie astrologów »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.