2016-07-26. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Dlaczego astrologia jest inna? SPIS ↓ Zasada początku czy zasada aktualności? »

Czytaj w Czytelni

Pomiary w astrologii: trzy eksperymenty Gauquelina ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Ścisła nauka, prócz innych treści, powinna opierać się na jakichś mierzalnych faktach lub seriach faktów. Takie seryjne pomiary wykonał Michel Gauquelin w latach 1950-1980-tych. Te serie lub „eksperymenty” były trzy, dla krótkości nazwiemy je G1, G2, G3: odpowiednio pierwszy, drugi, trzeci eksperyment Gauquelina. Słowo „eksperyment” jest tu użyte trochę przenośnie, ponieważ zwykle rozumie się, że przy eksperymentach badane zjawiska są jakoś stwarzane, aranżowane lub sterowane („kontrolowane”), a Gauquelin niczego nie stwarzał, tylko zbierał i zestawiał dane według pewnych kluczy. Eksperymenty te dzielą się na dwie grupy, do których zapewne siłą rzeczy „wpadną” możliwe eksperymenty przyszłe – wydaje się, że ten podział na dwie grupy jest jakoś ogólniejszy. Jakie to grupy, o tym dalej, najpierw o samych eksperymentach.

G1 polegał na sprawdzeniu, czy w grupach „zawodowców, którzy osiągnęli sukces” (po ang. dużo zwięźlej: successful professionals) któraś z planet w chwili ich narodzin zajmowała eksponowaną pozycję. Ta eksponowana pozycja, to położenie planety w pobliżu horyzontu, czyli jej wschodzenie lub zachodzenie, lub w pobliżu kierunku południowego lub północnego, czyli jej górowanie lub dołowanie. W dalszym ciągu, szczególnie w swoich pracach popularyzujących, Gauquelin uznawał zachodzenie i dołowanie za mniej ważne i skupiał uwagę na sytuacjach, kiedy ktoś (kto później zyskiwał osiągnięcia i sławę w pewnej dziedzinie) rodził się, gdy któraś planeta wschodziła lub górowała. (Dla jasności obrazu pomijam tutaj wiele szczegółów.)

G1 okazał się sukcesem. Okazało się, że wśród testowanych grup zawodowców, wojskowi, przedsiębiorcy, a najbardziej sportowcy (mistrzowie sportu) rodzili się ponadprzeciętnie często, gdy Mars znajdował się w eksponowanych pozycjach (wschodził, górował, ewentualnie zajmował pozycje przeciwne do tych dwóch.) Podobny związek zachodził między lekarzami i naukowcami a ich urodzeniowym Saturnem; między politykami i aktorami a Jowiszem; między poetami i pisarzami a Księżycem.

Prócz tego były badane grupy, dla których Gauquelin nie stwierdził korelacji z żadną z branych pod uwagę planet, np. osoby, które przeżyły 90 lat (zmarły w wieku późniejszym), skazani mordercy czy schizofrenicy. Dla kilku planet Gauquelin nie stwierdził nadwyżki urodzeń w eksponowanych miejscach u żadnej z grup profesjonalnych lub innych, np. dla Wenus, Merkurego i Słońca. Czy w ogóle testował Urana, Neptuna i Plutona, nie jest dla mnie jasne, ale postaram się doczytać o tym.

Szczególnie uderzający był przypadek mistrzów sportu i wschodzącego lub górującego Marsa. Prawdopodobieństwo uzyskania takich wyników przypadkiem, na zasadzie losowego zbiegu okoliczności, było równe, jak policzył Gauquelin, jeden do 5 milionów – czyli gdyby 5 mln Gauquelinów robiło podobne badania, to jeden z nich „miał prawo” dostać taki wynik przypadkiem. Wynik ten był nieprzeciętnie ostry statystycznie, radykalnie odstawał od losowego szumu, a więc świadczył, że między pozycjami planet a zestawami cech charakteru (sprzyjającymi w sukcesie w pewnych zawodach) istnieje jakiś realny związek.

O autorze tych badań: Michel Gauquelin urodził się 13 listopada 1928, zmarł (samobójczo, biorąc nadmierną dawkę tabletek nasennych) w wieku 62 lat, 20 maja 1991. W urodzeniowym horoskopie miał Jowisza dokładnie w medium coeli, czyli górującego, być może ta okoliczność w jakimś stopniu naprowadziła go na trop jego odkryć. Jako dziecko i młodzieniec osiągnął biegłość w astrologii, po czym skończył statystykę na Sorbonie, już z zamiarem sprawdzenia, co w astrologii może być faktem. Zadaniem jego eksperymentów nie było potwierdzenie lub zaprzeczenie astrologii lub jej poszczególnych twierdzeń, tylko stwierdzenie, czy istnieją jakiekolwiek korelacje między urodzeniowymi pozycjami planet, a charakterem ludzi urodzonych wtedy. Astrologię taką jaka zastał (i znał) „brał w nawias”, co więcej, wielokrotnie ogłaszał swój brak wiary w nią, a nawet robił sobie dowcipy z astrologów sposobem podobnym jak ten opisany przez Wisemanna. Pracował jako prywatny uczony, finansowany przez swojego przyjaciela-biznesmena, działał (do czasu) wraz z żoną (ale w 1975 r. ich małżeństwo rozpadło się) i kilkoma współpracownikami.

Eksperyment G1 polegał na tym, że Gauquelin z zespołem sporządzali listy wyróżniających się profesjonalistów na podstawie słowników bibliograficznych, rejestrów akademii nauk, pism sportowych itp., po czym wysyłali listy do urzędów rejestracji ludności z zapytaniem o godzinę urodzenia danej osoby. Gdy dostawali odpowiedź, przy pomocy tablic astronomicznych znajdywali pozycje planet względem horyzontu w chwili urodzenia tej osoby. Praca mordercza, bo „ręczna”, zważywszy, że był to początek lat 1950-tych i o komputerach pisano tylko w SF. To, że w ogóle mogli wejść w posiadanie godzin urodzenia, zawdzięczali temu, że w 1793 roku rewolucyjny rząd we Francji wraz z ogłoszeniem nowego kalendarza zarządził, że odtąd do rejestrów będą zapisywane daty narodzin każdego dziecka wraz z godziną. W ten sposób Francja, a także Belgia, część Włoch i część Niemiec stały się miejscem przechowywania tej niezwykłej dokumentacji. Z drugiej strony, Gauquelin stwierdzał, że w jego czasach godziny urodzenia straciły sens, ponieważ weszła praktyka sztucznego farmakologicznego sterowania czasem porodu: od około 1950 roku kobiety w zachodniej Europie zaczęły rodzić wtedy, kiedy położnikom było wygodnie, a nie kiedy chciała natura. Gauquelin uważał, że na jego oczach badane przezeń zjawisko – i cała astrologia – odeszły oto w historyczny niebyt.

Następny krok w badaniach, eksperyment G2, polegał na tym, że dokumentowano psychologiczne informacje o osobach z poprzednio zebranych grup sukcesowych profesjonalistów, głównie wyszukując pośmiertne wspomnienia o nich. Zespół Gauquelina znał prócz dat narodzin także daty śmierci. Z biograficznych charakterystyk wypisywano użyte przymiotniki i grupowano je przy pomocy słownika wyrazów bliskoznacznych. Wynikiem były listy cech przypisane poszczególnym planetom, tzn. listy cech osób urodzonych z daną planetą w aktywnej (eksponowanej) strefie. Kiedyś te listy cech przetłumaczyłem i są w Tarace: 45. Cechy planet wg Gauquelina. Warto zauważyć, że na tym etapie francuski badacz dołączył Wenus.

G3 miał na celu zbadanie, czy wcześniej rozpoznane „planety pilotujące” są dziedziczone. A więc czy dziecko rodzica urodzonego z pewną planetą wschodzącą lub górującą ma zwiększone prawdopodobieństwo urodzenia się z tą samą planetą eksponowaną. G3 miał dramatyczny przebieg. Świadczy o nim wydana dwukrotnie książka pt. Planetary Heredity („Dziedzictwo/dziedziczenie planetarne”). Jej pierwsze wydanie francuskie, 1966, głosiło sukces: tak!, dziedziczenie planet istnieje, działa! Statystyki to potwierdzają. W tamtych badaniach w latach 1960-65, Gauquelin z zespołem użyli 25 tysięcy czasów urodzenia par rodzic-dziecko. Jednak wyniki te nie były aż tak ostre jak te z efektem Marsa, i badacz postanowił je powtórzyć na większej próbce. On i cztery członkinie jego zespołu zebrali (był rok 1984) 50 942 dane urodzeniowe tworzące 33 120 par rodzic-dziecko, z pięciu wybranych obszarów, czterech w Paryżu i jednego w Lille. Wyniki te były negatywne. Nie było korelacji, która potwierdziłaby dziedziczenie planet. Gauquelin uznał, że potrzebna jest jeszcze większa próbka danych, około 100 tysięcy – ale zarazem zaniechał tych badań, zostawił je „potomności”. Angielskie wydanie wspomnianej książki, w którym relacjonuje te przygody z kapryśną statystyką, wyszło w 1988 r. Badacz miał wtedy 60 lat, z których 40 oddał swojej empirycznej neoastrologii. Czy jego samobójcza śmierć trzy lata później miała związek z porażką G3, nie wiem.

To teraz podział tamtych trzech eksperymentów na dwie grupy. G1 i G3 sprawdzały hipotezy: hipotezy, że istnieją pewne związki, korelacje, między położeniami planet przy urodzeniu, a cechami urodzonych. Ogólniej: czy istnieją – czy są stwierdzalne statystycznie – powiązania między światem planet a światem ludzkim. To byłaby grupa eksperymentów (badań seryjnych) typu „Czy to jest?”.

G2 był inny: polegał na empirycznym zmierzeniu (stwierdzeniu, wykazaniu) cech ludzi mających eksponowaną pewną planetę. Celem było tu nie „czy coś jest?” – tylko „jakie coś jest?”

Wydaje się, że to jest ogólny podział możliwych eksperymentów astro: Czy-Coś-JestversusJakie-Coś-Jest.

(C.d.n.)



2016-07-26. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-refleksje

« Dlaczego astrologia jest inna? SPIS ↓ Zasada początku czy zasada aktualności? »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.