2016-03-23. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astrologia reformowana

« Prolegomena do badania wydarzeń Urana SPIS ↓ Ściąga: okresy wzajemnych cykli powolnych planet »

Tagi: Falowy modelHarmonikaOrbTeoria horoskopu  []

Czytaj w Czytelni

Orb w astrologii harmonicznej: pierwszy model ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Idea astrologii harmonicznej jest taka, że wszystko, co się astrologicznie dzieje, ma postać fal, które istnieją w tej przestrzeni, która interesuje astrologów – czyli na kole (okręgu) horoskopu. Matematycznie są to fale, z których każda ma:
(I) pewną amplitudę (są fale silniejsze lub słabsze),
(II) ma swój okres przestrzenny albo długość fali, przy czym ta długość fali musi być taka, żeby w okręgu mieściła się całkowita liczba fal, czyli 360°/n,
(III) ma określoną fazę.

Faza jest określona przez położenie planety. Możemy przyjąć, że dokładnie tam, gdzie leży planeta w horoskopie, fala (związana z tą planetą) ma fazę = 0.

(Jeśli fale te będą przedstawione jako sinusoidy, to faza = 0 oznacza, że w miejscu planety fala jest równa zero, czyli ma węzeł. Jeśli fale będą cosinusoidami, to w tamtym miejscu, przy fazie 0, będą mieć maksimum czyli strzałkę.)

Jaki sens ma orb? – Taki, że dwie fale, które są przesunięte na okręgu o ten orb, są jeszcze nie do rozróżnienia. Co oznacza też, że dwie planety odległe o orb są nie do odróżnienia i zlewają się w jedną koniunkcję.

Jak matematycznie wyrazić, że dwa obiekty „są nie do odróżnienia”? Akurat w „świecie” sinusoid i cosinusoid, oraz ogólniejszych form falowych wyrażanych przez liczby zespolone, taka miara podobieństw i różnic jest dobrze znana. Jest to całka z kwadratu sumy dwóch porównywanych funkcji (czyli fal). Kiedy działamy w „świecie” liczb zespolonych, zamiast kwadratu używamy kwadratu modułu. Czyli nie (a razy a), tylko (a razy (sprzężenie a)). – Ale to matematyczne szczegóły.

Wracając do fal na okręgu horoskopu, wyobraźmy sobie dwie planety oddalone o pewien odcinek, właściwie kąt, „d” (czyli o orb). Policzymy, na ile są one do siebie podobne lub niepodobne (różne). Fale te mają kształt sinusoid:
f = A·sin(x)
g = B·sin(x-d)

Tu bardzo ważna okoliczność: takie dwie funkcje (czyli fale) mogą wykasować się, znieść do zera. W przypadku, gdy mają takie same amplitudy, A=B, a druga jest przesunięta względem pierwszej o kąt 180°, to druga będzie równa: A·sin(x-180°) czyli -A·sin(x), więc suma obu funkcji będzie równa zero. Co dla nas znaczy tyle, że fale przesunięte o 180° są maksymalnie (zupełnie) niepodobne: całka z ich sumy jest równa zero.

Widzimy więc, że:
Dwie funkcje-fale, f i g, które są równe i/czyli mają tę samą fazę, czyli kąt przesunięcia tej drugiej, d=0, mają maksymalną miarę podobieństwa.
Dwie funkcje-fale, przesunięte o d=180°, mają miarę podobieństwa równą zero – czyli są maksymalnie niepodobne.

Policzymy miarę podobieństwa zależnie od d, od przesunięcia.

Dla łatwiejszych rachunków możemy sinusoidy zastąpić funkcjami zespolonymi:
f = A·exp(i·x)
g = B·exp(i·(x-d))

Przechodzenie od sinusoid i cosinusoid na zespolone funkcje wykładnicze („exp”) jest dobrze przećwiczone w matematyce, jedne są równoważne drugim.

Podobnie jak poprzednio przyjmujemy równe amplitudy, A=B, co inaczej oznacza, że amplitudy możemy dalej w tych rachunkach pominąć. Suma obu funkcji wynosi:

f+g = exp(i·x) + exp(i·(x-d))

Sprzężenie tego wyrażenia zespolonego wyliczymy wiedząc, że (a) sprzężenie sumy równa się sumie sprzężeń, i (b) sprzężenie exp(i·x) równe jest exp(-i·x) . Więc:

SPR(f+g) = exp(-i·x) + exp(-i·(x-d))

Te dwa wyrażenia, f+g i SPR(f+g) mnożymy i następnie całkujemy całym po okręgu. Najpierw policzmy ich iloczyn:

(f+g) · SPR(f+g) = (exp(i·x) + exp(i·(x-d))) · (exp(-i·x) + exp(-i·(x-d))) = ...

Korzystamy dalej ze zwykłego wzoru na mnożenie dwóch sum:

… = exp(i·x)·(exp(-i·x)) + exp(i·x)·exp(-i·(x-d)) + exp(i·(x-d))·exp(-i·x) + exp(i·(x-d))·exp(-i·(x-d)) = …

… = exp(i·x)·(exp(-i·x)) + exp(i·x)·exp(-i·x)·exp(i·d) + exp(i·x)·exp(-i·d))·exp(-i·x) + exp(i·(x-d))·exp(-i·(x-d)) = …

Wyrażenia typu exp(i·a)·(exp(-i·a)) = exp(i·(a-a)) – redukują się do jedynki, ponieważ exp(0)=1. Wyrażenie więc się bardzo upraszcza:

… = 1 + exp(i·d) + exp(-i·d) + 1 = …

… = 2 + 2·cos(d)

Okazuje się, że nawet nie musimy liczyć całki, ponieważ wyrażenie to nie zależy od zmiennej (kąta) x, więc całkowanie sprowadza się do banalnego pomnożenia przez długość okręgu. Ten mnożnik i liczbę 2 wciągamy do amplitudy czyli pomijamy.

Okazuje się, że miara podobieństwa dwóch fal, których fazy różnią się o d, wyraża się wzorem:

1 + cos(d)

Można równie dobrze użyć połowy z powyższego, czyli:

1 + cos(d)/2

Ta funkcja jest o tyle wygodna, że w maksimach ma wartość 1, w minimach 0.

Oto wykres tej funkcji:

(1) 

W pobliżu przesunięcia d równego 0 ta funkcja podobieństwa ma rozległe maksimum – jest to zresztą zwyczajne maksimum cosinusoidy. Przyjmijmy, że dwie fale przesunięte o pewne d uznajemy za niepodobne, gdy ta funkcja będzie równa połowie swojej wartości w maksimum – czyli będzie równa 1/2. Tak się dzieje dla d=90°. Więc z przyjętego modelu podobieństwa fal orb wychodzi równy 1/4 okresu fali. Dla koniunkcji, gdy odpowiadająca jej fala ma okres pełnego koła czyli 360°, orb równy jest 90°.

Trochę za dużo, w porównaniu z tradycją astrologii!

Ale w tym miejscu wchodzi astrologia harmoniczna. Astrologiczne lub zodiakalne fale występują nie tylko jako proste fale w kształcie sinusoid lub exp(i·x) – ale istnieją wraz ze swoimi harmonicznymi – czyli z sinusoidami o okresach 360°/2, 360°/3, i ogólnie 360°/n. Zapewne przy którymś rzędzie harmonicznej, n, trzeba przestać, podobnie jak to się dzieje z harmonicznymi w akustyce: powyżej pewnego n nasze uszy przestają je słyszeć.

Poniżej na wykres „podstawowej” funkcji podobieństwa, czyli tej funkcji dla 1-szej harmonicznej, nałożyłem analogiczny wykres, tylko dla 3-ciej harmonicznej:

Widzimy, że żeby dwie planety rozsunięte o pewien kąt d sprzęgały się nie tylko przez 1-szą harmoniczną, ale także przez 2-gą i 3-cią harmoniczną, kąt ten musi być nie mniejszy niż orb dla 3-ciej harmonicznej, czyli 90°/3 = 30°. Ta liczba już jest bardziej wiarygodna. Richard Tarnas w „Cosmos and Psyche” używa orbów 15° – czyli takich, jakie według naszej metody odpowiadają szóstej harmonicznej.

Widzimy też, że istnieje związek między orbem a zakresem harmonicznych, jakie umawiamy się „słyszeć” („astro-słyszeć”!). Jeśli dla aspektu rzędu n używasz orbu d stopni, to tym samym obcinasz harmoniczne przy liczbie około 360°/(4·d).

W „Astrologii samopoznania”, rozdział 9. Aspekty zalecam np. dla kwintyli (n=5) używać orbu 4.3°. Znaczy to, że wraz z kwintylami zalecam „słyszeć” (czyli astrologicznie rozpoznawać) również wyższe harmoniczne nie większe od numeru 21, a więc harmoniczne współmierne z kwintylami, takie jak: 10, 15 i 20.

Podany tam orb dla koniunkcji, 10°, każe „wychwytywać” harmoniczne aż do 9-tej. To trochę za mało, skoro klasyczna astrologia uwzględnia harmoniczne aż do 12. Dla tego numeru harmonicznej wychodzi orb = 7.5°.

Z drugiej strony, być może (w pewnym przypadkach) wystarcza obcięcie harmonicznych przy liczbie 4 – jak wyżej dla kwintylu. Wtedy orb dla koniunkcji byłby równy aż 22.5°. Być może dla wysokich harmonicznych, jak piąta i kwintyl, wystarczą szerokie orby i skąpa świta harmonicznych – a dla niskich harmonicznych, 1, 2, 3, czyli dla koniunkcji, opozycji lub trygonów należy zawęzić orby i wydłużyć świtę harmonicznych.

To był pierwszy model orbu aspektów: przez miarę podobieństwa fal. Jest jeszcze drugi model: przez czyszczenie przez aspekty swoich otoczeń. I trzeci model: przez analogię z układami rezonansowymi. O tamtych dwóch modelach później.



2016-03-23. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astrologia reformowana

« Prolegomena do badania wydarzeń Urana SPIS ↓ Ściąga: okresy wzajemnych cykli powolnych planet »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.