2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Los, moc, karma

« Kłopoty z karmą i przeznaczeniem SPIS ↓ Kłopoty z karmą i przeznaczeniem »

Czytaj w Czytelni

Moc jest z nami ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Spytano mnie niedawno, po czym poznać, że się ma moc? Odpowiedziałem, że ktoś, kto ma moc, jest pewny siebie, wie, czego chce, a przez to podejmuje decyzje, z których jest zadowolony. Żyje w zgodzie z samym sobą, ze swoim losem; nie zazdrości innym - i to właśnie wydaje mi się najważniejsze.

Mieć moc, to to samo, co żyć na odpowiednio wysokim poziomie energii. Moc - że ją masz - poznajemy po tym, że ci się powodzi. Nie narzekasz. Jeśli pojawiają się problemy, znajdują się też zaraz ich rozwiązania, sposoby na nie. Odruchowo myślisz pozytywnie. Ludzie cię słuchają, cenią sobie twoje zdanie i chętnie przebywają w twoim towarzystwie. Jesteś darzony przez innych szacunkiem, ceniony, kochany. Za tym idzie też powodzenie materialne... Pewien mój znajomy, zamożny międzynarodowy handlowiec, mówił mi, że poznał mnóstwo ludzi, którzy próbowali robić interesy takie same jak robił on, i jemu się wszystko udawało, a im jakoś nie. Niby dysponowali tym wszystkim co on, a jakoś im nie wychodziło. Widział jedną różnicę: im brakowało takiego autentycznego przekonania, wiary w siebie, którą miał mój znajomy. A skoro nie mieli przekonania, to nie zjawiali się na czas, nie podejmowali właściwych decyzji w odpowiednim momencie, przegapiali okazje i nie szli za ciosem, kiedy już nowe drogi zaczynały się przed nimi otwierać.

To się zgadza z moim wyobrażeniem: wielu ludzi chce czegoś tylko jedną częścią siebie (swego umysłu), ale jednocześnie drugą swoją częścią tego samego nie chce. W wielu ludziach siedzi potężny "wewnętrzny psuj", czyli ta ich część, która pozostaje wiecznie niezadowolona i niechętna im samym, i ta część ich własnego "ja" korzysta z każdej okazji, aby im - czyli sobie samym - zaszkodzić. Kilku moich znajomych spoczywa już na cmentarzu, bo ich wewnętrzny psuj w wieku 40-50 lat ich zabił. Przez pijaństwo, samobójstwo, idiotyczny wypadek. To oczywiście są przypadki skrajne, bo najczęściej wewnętrzne psuje zadowalają się tym, że swoim właścicielom rzucają kłody pod nogi i sprowadzają na nich pecha.

Astrologom, którzy wróżą, radzę uważać na wewnętrzne psuje klientów. Łatwo można takiego psuja wzmocnić, gdy się powie klientowi, że go czekają nieszczęścia - wtedy taki psuj już dobrze zadba, aby wszystkie złe wróżby wypełniły się dokładnie. Przy złej wróżbie psuj rośnie w siłę, bo czuje, że w astrologu znalazł swojego sojusznika. Z drugiej strony, klient mający silnego psuja, kiedy usłyszy zbyt pomyślną wróżbę, to w nią nie uwierzy, nie będzie miał do niej przekonania i sam zacznie pomagać swemu psujowi, żeby się nie wypełniła. Co jest łatwe, bo żeby coś zrobić pozytywnego, trzeba się starać i trudzić, ale żeby sprowokować nieszczęścia, wystarczy nie robić nic. No więc jak ktoś ma moc, to jego wewnętrzny psuj jest słabiutki... A życie tego człowieka rozwija się pomyślnie, także na "planie" materialnym i ziemskim.

Jednak zwykle, kiedy ktoś mówi o mocy, to ma na myśli moc czynienia cudów. Ale czym jest robienie cudów? Jedno jest pewne - robić je jest raczej trudno. Jeśli za cud uważać odstępstwo od zwykłych praw fizyki spowodowane czyjąś wolą, to faktycznie trudno natrafić na cuda: zatrzaśnięte drzwi raczej nie otwierają się, gdy tak chcesz (a nie masz klucza), ani kamień nie unosi się w powietrze, gdy taka jest twoja wola. Siłą woli niektórym udawało się wyleczyć z ciężkich chorób - ale to są rzadkie przypadki.

Cuda zdarzają się najłatwiej tam, gdzie materia występuje w swojej najbardziej subtelnej formie - czyli w postaci przebiegów nerwowych sygnałów w naszych mózgach. Ja zresztą jestem przekonany, że nasze mózgi pracują dzięki procesom kwantowym, które podlegają innej fizyce niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Podobno dzięki kwantowym procesom można podglądać przyszłość i zaglądać w miejsca, których normalnym wzrokiem się nie widzi.

Otóż takim zwyczajnym, codziennym wręcz cudem są pomysły, które nam przychodzą do głowy. Ktoś jest w opresji, bo ma kłopoty i nie może znaleźć na nie rady. Na przykład nie ma pracy, kończą mu się pieniądze, grozi nędza... I nagle zdarza się maleńki cud: coś mu się przestawia w umyśle i tam, gdzie dotąd nie widział nic, nagle dostrzega okazję do zrobienia znakomitych interesów! Albo - też "cudownie" - spotyka kogoś, dzięki komu wychodzi z opresji.

Inspiracje (czyli genialne pomysły) i niezwykłe spotkania, rzadkie okazje - to właśnie są te codzienne cuda, będące przejawem, że ktoś ma moc. Mędrcy dawnych ludów nie czynili różnicy miedzy małą mocą, tą, która pomaga w codziennym, zwykłym życiu, a mocą wielką, która z ludzi czyni nadludzi i cudotwórców. Uważali, i słusznie, że pewna dawka mocy jest konieczna w ogóle do tego, żeby utrzymać się przy życiu, żeby nie zapomnieć o kolejnym oddechu. Ta sama moc w dużo większej ilości była potrzebna wodzom i królom, żeby ludzie słuchali ich rozkazów i respektowali ustanawiane przez nich prawa. Była potrzebna szamanom do leczenia i wróżbitom do poznawania przyszłości. Potrzebna była też kapłanom, żeby nie mdleli w obliczu jeszcze większej dawki mocy, jaką obdarzeni byli bogowie. Zresztą, kim byli bogowie? - Właśnie wyładowaniami mocy. Na Hawajach i w pozostałej Polinezji tak rozumianą moc nazywano "mana".

13 lipca 2004

2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Los, moc, karma

« Kłopoty z karmą i przeznaczeniem SPIS ↓ Kłopoty z karmą i przeznaczeniem »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.