2020-01-11. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-obserwator

« Astro-kronika koniunkcji Saturn Pluton SPIS ↓ Koniunkcja Saturna Plutona wprawdzie rozjeżdża się,... »

Czytaj w Czytelni

Człowiek strzela, Girard kule nosi. Astro-kronika koniunkcji Saturn Pluton ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Dlaczego Girard? Kiedyś czytałem książkę René Girarda „Kozioł ofiarny” i napisałem o niej: „Strukturalistyczny Zbawiciel”, i nadal ja polecam. To, co wydarzyło się niedawno (w pierwszych dniach stycznia 2020) każe przypominać sobie Girardowską wizję rozwiązywania, lub raczej rozbijania czy rozrywania zapętlonych konfliktów. Wymyślałem inne tytuły niniejszego tekstu, np. „Wojna losowa” albo z ang. random war. Ale chociaż przypadek, ów random, swoją rolę odegrał aż nadto, to jednak był on podporządkowany pewnej i to surowej logice. O czym dalej. Na razie przypomnijmy sobie, co się wydarzyło.

kosmogram, zabicie Sulejmaniego
Zob. więcej na stronie AstroAkademii: Kasem Sulejmani ginie w zamachu sił USA

3 stycznia 2020, godzina ok. 1:00 miejscowego czasu – koło lotniska w Bagdadzie zostaje zabity Kasem Sulejmani; jest to udany zamach dronem przez amerykańskie siły powietrzne. Sulejmani był (jak się pisze) człowiekiem nr 2 irańskiego reżimu i kierował akcjami wojskowymi i terrorystycznymi za granicą Iranu. Jego „likwidacja” była ze strony amerykańskiej retorsją za wcześniejsze, z przełomu grudnia i stycznia, zamieszki i ataki na ambasadę USA w Bagdadzie, animowane (jak sądzono) przez Iran. Razem z Sulejmanim zginęło jeszcze 9 mężczyzn, w tym Abu Mahdi al-Muhandis, szef proirańskich sił zbrojnych w Iraku. Komentatorzy zwrócili uwagę, że Sulejmani przyleciał do Iraku legalnie i na zaproszenie tamtejszego rządu, i na dokumentach dyplomatycznych, więc jego zabójstwo przez Amerykanów, podobno na rozkaz samego prez. Trumpa, ma cechy „państwowego terroryzmu”. W następnych godzinach i dniach obie skonfliktowane strony – Iran i USA – prześcigają się w groźbach, jaki to straszny będzie ich rewanż lub re-rewanż.

7 stycznia podczas pogrzebu Sulejmaniego w Teheranie 56 ludzi zostało stratowanych na śmierć i ponad 200 rannych.

8 stycznia po północy – między 1:45 a 2:15 – Iran zaatakował rakietami dwie bazy wojsk USA: w Ayn al-Asad i Irbilu (nazwa pisana też Erbil). Różne źródła podają różne liczby tych rakiet, od 15 do 22, co zresztą nieważne. Ważniejsze, co podkreślali komentatorzy, że irańscy decydenci, chociaż głosili płomienne „śmierć Ameryce”, najwyraźniej wybrali taki czas i sposób ataku, żeby możliwie mało komu stała się krzywda. I faktycznie, chociaż uszkodzony został sprzęt, jakieś helikoptery itd., to ludzie nie zginęli: ani Amerykanie, ani Irakijczycy, ani z innych oddziałów wspierających USA.

Podczas tej samej połowy nocy, przed świtem 8 stycznia, godz. 6:14, runął na ziemię pod Teheranem ukraiński pasażerski Boeing, lot 752, jak się wkrótce okazało, zestrzelony rakietą przez Irańczyków. Zginęli wszyscy na pokładzie: 176 osób.

Zestrzelenie ua. lotu 752
Zob. więcej na stronie AstroAkademii: Katastrofa ukraińskiego lotu 752 w Iranie

Dzisiejszy dzień (kiedy to piszę, 11 stycznia przed południem) zaczął się od doniesień, że rząd Iranu przyznał się do tego! – Że przypadkowo i nieumyślnie zestrzelili ten samolot. Komentatorka BBC odgadła, że jest to „akt deeskalacji”.

Co się stało, jako to podsumować, zagęścić te informacje w znaczącą pigułę?

Przede wszystkim pamiętamy o planetarnym tle, na którym te wydarzenia się rozgrywają. Zaciska się – jak dusząca i drażniąca obręcz lub chmura gazu – koniunkcja Saturna i Plutona, właściwie w tych dniach jest „astrologicznie ścisła”. Do tej koniunkcji dołączają, doganiają ją Słońce w koniunkcji z Merkurym. Wczoraj wieczorem Księżyc przechodzi przez opozycję do tamtej gorącej znaczeniowo plamy na niebie; dodajemy, że ta opozycja jest ścisła: jest zaćmienie Księżyca.

Amerykanie i osobiście przez. Trump postanawiają ukarać Iran za prowokowane zamieszki i stan zagrożenia dla siebie w Iraku i tę „karę” wymierzają: zabijają Sulejmaniego. Ale z ich ruchów i gestów wynika, że nie mają ochoty na dalszą eskalację i najchętniej na tym by poprzestali. Nie chcą pełnej wojny z Iranem, bo zapewne wiedzą to, co wiedzą wszyscy: że takiej wojny ani by nie wygrali, ani nie mieliby sposobu, że by ja skończyć. Co by to była za wojna? Amerykański najazd na Iran w celu wyzwolenia Irańczyków od ich rządu i religii? Absurd.

Irańczycy ze swojej strony też „karzą” przeciwnika rzucając rakiety na amerykańskie bazy, ale (jak pisałem wyżej) czynią to dziwnie delikatnie; nikogo nie zabijają, więc tym bardziej pozostawiają sobie ewentualne pokojowe furtki.

I tu kończy się to, co robione świadomie, celowo i w ramach wojenno-dyplomatycznej gry. Do gry wchodzi... nie, nie przypadek, nie random – do gry wchodzi logika. Lub karma, jak kto woli. Jeśli dopuścić istnienie i działanie pewnego pozaludzkiego „wyższego” czynnika, pewnego ducha sytuacji, obraz się rozjaśnia.

Irańczycy (irańscy polityczno-wojskowi decydenci) mogli chcieć przeprowadzić swoją operację chirurgicznie, w białych rękawiczkach. Logika wydarzeń nie pozwoliła im na to. Skumulowane napięcie – w ich kraju, w sąsiednim Iraku, w Ameryce i w świecie – skumulowane oczekiwanie, „żeby coś się stało”, a może nawet skumulowana żądza krwi, musiały znaleźć ujście. Musiały się wyobrazić. (W staropolskiej medycznej terminologii mówiono, że choroba „się wyobraża”, co znaczyło, że daje widoczne i namacalne symptomy, np. wykwita wrzód lub zestrupia się kołtun. Do czasu swojego „wyobrażenia” choroba jest rozmazana i niewidoczna.) Wyobraziły się jako masowa śmierć, rzeź. Najpierw widzów pogrzebu Sulejmaniego, a następnie tych dosłownie bogu ducha winnych pasażerów i załogę ukraińskiego samolotu. Pośrednią przyczyną był zapewne amok, w jakim przebywali ludzie z obsługi irańskich rakiet. Tej nocy mieli przecież stan najwyższego alarmu i pogotowia, a ich koledzy już byli wystrzelili swoje pociski. Dla nich ostra wojna już trwała. Nietrudno wyobrazić sobie stan, w którym rejsowy samolot podnoszący się z cywilnego lotniska wzięli za nalot wroga. Zwłaszcza, że żołnierzy z reguły trzyma się w stanie niewiedzy o tym, co dzieje się poza ich odcinkiem. Mają trzymać się swojego czołgu, bunkra lub wyrzutni i za wiele nie myśleć.

Bardzo to przypomina schemat „kozła ofiarnego”, który opisał René Girard: narasta napięcie, „coś jest nie tak”, pojawiają się znaki świadczące o tym, że świat zagrażająco się zmienia – wybucha agresja skierowana na kogoś, kto zostaje uznany za „winnego” – ów winny czyli kozioł ofiarny zostaje zamordowany (lub wygnany lub inaczej symbolicznie unicestwiony), po czym „po jego trupie” powstaje nowy i upragniony ład i szczęście.

Przy tym opisie trzeba uważać, żeby nie przypisywać działającym celów ani intencji. Schemat kozła ofiarnego ma to do siebie, że często dzieje się siłą samej logiki, ponad ludźmi, którzy wprawdzie coś sobie myślą, ale to nie treść ich myśli popycha wydarzenia.

Obecna seria tragedii na Bliskim Wschodzie rozegrała się poza celami i poza sterowaniem ludzkich graczy. Czegoś innego chcieli, co innego wyszło. Na rzecz tego, że realizował się schemat Girarda, świadczy to, że samolot był własnością Ukrainy (ukraińskiego przedsiębiorstwa), czyli uderzenie poszło w „najsłabszego” – w kraj, w uczestnika międzynarodowych gier, który najchętniej trzymałby się najgłębiej z boku, najchętniej udawałby, że nie ma.

Ciąg wydarzeń od Sulejmaniego do Lotu 752 przypomina inne wydarzenie: tak, Katastrofę Smoleńską. Patrząc z Girardowskiego punktu, była ona aktem wojny i jakościowym przełomem w tamtej wojnie. Jakiej wojny? Polskiej wojny domowej między PO a PiS. Masa zła, jakie gromadziło się pomiędzy tamtymi partiami, wyobraziła się (jak wrzód lub kołtun) w wydarzeniu, w którym Coś (lub „wielkie nic”, random) zabiło stu działaczy po równo z obu walczących stron. Tamta wojna trwała oczywiście dalej, pięć lat po Smoleńsku wygrał ją PiS i osobiście prezes Kaczyński z orężem trupem brata w ręku, i trwa wciąż, chociaż PO faktycznie upadło, a PiS szuka zastępczych wrogów.

Z kolejnej strony patrząc, to nie jest tak źle, że sploty przyczyn i napięć, które w dawniejszych czasach doprowadzały do wojen, teraz odpalają zaledwie symboliczne wojny, te Girardowskie, więc łagodne przecież ekwiwalenty wojen.

Ale, żebyśmy się nie cieszyli za bardzo, przykład Smoleńska uczy, że na trupach kozłów wcale nie musi rozkwitnąć pokój i szczęście.

2020-01-11. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Astro-obserwator

« Astro-kronika koniunkcji Saturn Pluton SPIS ↓ Koniunkcja Saturna Plutona wprawdzie rozjeżdża się,... »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.