2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Duchy, nauka i hipotezy

« Astrologia i nauka, czyli "dwa na... SPIS ↓ Astrologia i nauka, czyli "dwa na... »

Czytaj w Czytelni

Wróżby, Bóg i diabeł ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Znalazłem w Internecie zwierzenia osób, które zajmowały się astrologią lub innymi wróżbami, po czym przeszły kryzys i przełom, po którym zdecydowanie odrzuciły "czary mary" i stały się prawowiernymi chrześcijanami, z odcieniem pewnej apodyktyczności, że nie powiem fundamentalizmu w tym kierunku.

Jeden z tych autorów pisze, że skuteczne przewidywanie przyszłości - czy to z pomocą horoskopu, czy na drodze jasnowidzenia - nie jest uzasadnione na drodze rozumowej. Przeczą temu prawa fizyki i innych nauk. Planety "nie mają prawa" wpływać na ludzkie losy, bo przecież, jak wielokrotnie udowadniano, takie fizycznie mierzalne czynniki z ich strony, jak siły grawitacji, pole magnetyczne albo promieniowanie świetlne, są zbyt słabe, aby w organizmie człowieka cokolwiek zmieniać. Planety działać na ludzi nie powinny, ale jednak działają! Autor, który sam uprawiał astrologię przez lata, nie zaprzecza, że horoskop dostarcza informacji o człowieku i że astrologowie (przynajmniej niektórzy) potrafią w jakimś stopniu przewidywać przyszłość. Czyli astrologia działać nie powinna - ale jednak działa? Dlaczego działa? I tu jest gwóźdź programu! Działa, ponieważ to jest sprawka diabła! Ów były astrolog twierdzi tak z pełną powagą. To demony podpowiadają astrologom i innym wróżbitom, jaka będzie przyszłość.

Inny autor opowiada, jak to medytacje nad kartami tarota doprowadziły go nad krawędź przepaści: kiedy w wizjach widział swoich duchowych (wewnętrznych) nauczycieli, którzy jawnie ukazywali się w swojej prawdziwej postaci: szatanów. Po czym palił karty, czynił egzorcyzmy, popadał w duchową próżnię, w której nie było ani dobra ani zła, a wszystko, co by robił albo nie robił, jednakowo było pozbawione sensu. W końcu wezwał Boga na pomoc.

Co ja o tym sądzę? Wglądu na "tamtą stronę" świata nie mam i ani Boga ani diabła nie oglądam, więc mogę wnioskować tylko z tego, co się dzieje w naszym, materialnym i doświadczalnym świecie. Jest faktem, że zdarzają się opętania przez złe duchy. W psychiatrii taka jednostka chorobowa nazywa się "osobowość mnoga" - to znaczy, że w mózgu człowieka oprócz jego głównej, normalnej osobowości uformowuje się druga osobowość, wysoce patologiczna, nastawiona nie tyle na czynienie zła, co raczej na teatralne odgrywanie dziwactw i obrzydliwości. Nie słyszałem, żeby "zły duch" wcielony w któregoś opętańca narobił poważniejszych szkód - zwykle szkodzi tylko swojemu właścicielowi. Wielcy złodzieje, masowi mordercy albo politycy-ludobójcy nie mają przecież osobowości mnogich - mają najzupełniej jedną, swoją, logicznie działającą osobowość.

Opętanie przez złego ducha można porównać z wścieklizną. Wścieklizna jest chorobą straszliwą, bo jeśli w porę nie zostania podana szczepionka, to chory umrze w cierpieniach. Wścieklizna kiedy już daje objawy, jest nieuleczalna. Więc dla kogoś, kogo ten wirus zaatakował, jest straszna. Ale z drugiej strony, wścieklizna jest w skali społecznej zagrożeniem równym zero. Wirus przenosi się w skrajnie rzadki sposób: przez ugryzienie zakażonego zwierzęcia, przeważnie lisa. Ilu ludzi jest regularnie gryzionych przez lisy? Wścieklizna jest dramatyczna, robi wrażenie. W Polsce umiera na wściekliznę jeden człowiek na około dziesięć lat i każdy taki przypadek jest sensacją dla prasy. Tymczasem co roku umiera pół miliona ludzi z powodów zupełnie "niemedialnych": miażdżycy, wieńcówki, powikłań cukrzycowych, raka żołądka.

Opętanie przez demony wydaje mi się takim odpowiednikiem wścieklizny, tylko w dziedzinie chorób psychicznych. Nazywając demona "chorobą psychiczną" nie twierdzę przez to, że złe duchy nie są czymś realnym. Choroby psychiczne mogą być indukowane, czyli jeden chory "zaraża" swoim obłędem inne osoby, zwykle kogoś z rodziny. W języku demonologii powiemy wtedy, że zły duch przerzucił się na kogoś drugiego. Te "mnogie osobowości" mają swój charakter, swoją - przecież - osobowość. Czy istnieją poza ludzkim umysłem, tak jak powinny to robić prawdziwe demony - nie wiadomo i zdaje się, że nie jest to możliwe do stwierdzenia.

Nasz umysły zamieszkuje ciekawa fauna. Są to postaci, które przejawiają się w naszych snach i wyłaniają się w wizjach. Jedne są faktycznie złe i plugawe, ale inne są dobre, potężne i wnoszą masę dobra w życie ludzi, którzy są z nimi w kontakcie. Czy istnieją poza naszymi umysłami, nie wiem i możliwe, że tego się nijak nie stwierdzi. Kto robi z "diabła" siłę władającą światem, to naprawdę sprawia mu uprzejmość.

A co do demonów związanych z kartami tarota, to jestem przekonany, że są to dobre duchy. Podobnie jest z planetami. Tylko że ich energie bywają dla niektórych ludzi zbyt silne. I tak jak nie daje się utrzymać w wodzach silnego konia, albo można się rozbić zbyt szybkim samochodem, tak i z nimi zdarzają się wypadki.

Wypadki zdarzają się głównie wtedy, gdy wróżbita lub okultysta używa tych dobrych demonów do wzmacniania swojego ego, czyli do rozdymania swojej osobistej pychy.

10 listopada 2004

2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Duchy, nauka i hipotezy

« Astrologia i nauka, czyli "dwa na... SPIS ↓ Astrologia i nauka, czyli "dwa na... »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.