2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Z dziejów astrologii

« Moi astrologiczni przewodnicy SPIS ↓ Moi astrologiczni przewodnicy »

Czytaj w Czytelni

Magia, demony, planety i cnoty ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

W starożytności odróżniano pięć rodzajów magii: czarną, białą, czerwoną i żółtą. O tej piątej bez koloru powiem za chwilę. Czarna magia była sztuką magicznego ataku i szkodzenia, aż do wywołania czyjejś śmierci, o pomniejszych przykrościach - takich jak choroba, szaleństwo, krzywda od wrogów - nie wspominając. Magia biała to była magia ochronna, a więc polegała na budowaniu magicznych ochron i zabezpieczeń, oczywiście przeciw atakom ze strony czarnych magów i demonów na ich służbie, a także przeciw demonom wolnym, bo przecież i takie luźno wałęsające się szkodniki ludzi dręczyły, o czym mamy mnóstwo świadectw. Czerwoną magią zwano magię miłosną, a na ten rodzaj działalności zawsze było wielkie zapotrzebowanie. Magia żółta miała za cel uzyskiwanie mocy. I wreszcie piątym rodzajem magii była manteia: tak po grecku zwana sztuka wróżenia, dywinacji, czyli przewidywania przyszłości.

Istotą magii było - zarówno w starożytności, jak i teraz - pozyskanie sobie względów istot duchowych, nawiązywanie z nimi bliskich kontaktów i czynienie użytku z ich mocy. Ten wątek występuje zarówno w praktykach magów starożytnego Egiptu, Izraela lub Grecji, u nowszych żydowskich kabalistów, u magów renesansowej Europy takich jak John Dee - jak i u współczesnych szamanów na Syberii lub w Amazonii. Tak jest wszędzie i we wszystkich epokach, bo magia jest rzeczą towarzyszącą gatunkowi ludzkiemu równie szeroko, jak mowa, taniec i wojna.

Nie zawsze te służebne duchy muszą być istotami demonicznymi i o paskudnym charakterze. Bywają także dobre i z gruntu życzliwe ludziom; kimś takim była istota, z którą pewna moja zmarła niedawno znajoma nawiązała kontakt i znała ją pod imieniem "Świętego Antoniego". Owemu Świętemu Antoniemu wpłacała do kościelnej skarbonki pewną kwotę pieniędzy według swego handlowego wyczucia - po to żeby Święty sprawił, żeby coś się stało lub coś złego się odwróciło. Czysta komercja! Ale Święty działał niezawodnie. Dzięki jego mocy wnuczki owej pani pomyślnie zdawały egzaminy, krewni unikali chorób, a także jej faworyci-politycy wygrywali wybory.

Często takie duchy usługowe są nie tyle dobre lub złe, co obce. Obce ludzkiemu światu i naszemu sposobowi myślenia. Dobrym przykładem były istoty, z którymi kontakt nawiązali John Dee i Edward Kelley, magowie działający na dworze królowej Elżbiety I, a przejściowo u nas w Krakowie u Batorego. Istoty te, owszem, zgadzały się wyjawiać im fragmenty swej wiedzy o posługiwaniu się czarami, ale ich stosunek do ludzi było podobny do tego, z jakim do ludzi odnoszą się obcy z UFO: mnóstwo w tym było patrzenia z góry z nutą pogardy, jak na jakieś istoty nieporadne, niedorozwinięte i niedojrzałe, które aż się same proszą, żeby je oszukiwać.

Także z moich skromnych doświadczeń z duchami wynika, że oszukiwanie nas, to czynność, której oddają się one w z wielkim zapałem; widać, że czują się w tym jak ryby w wodzie i łganie nam w żywe oczy to jest dla nich TO - niby coca-cola! Oszukiwanie ludzi nadzwyczajnie się udaje nawet tym najprymitywniejszym duchom. A szczególnie taki duchowy drobiazg się cieszy (jakbym to widział!) kiedy komuś wmówi, że jest samym Panem Bogiem. Te książki spisane metodą channelingu, te rzekome "rozmowy z Bogiem", wydają mi się właśnie dowcipami całkiem małych duchowych łobuzów.

Według mistrzów tybetańskiej tantry - a Tybetańczycy mieli doświadczenie z duchami i magią większe niż którakolwiek inna nacja świata - duch zaprzężony do roboty przez maga, albo przezeń wynajęty na mocy jakiejś między nimi umowy, nie jest w istocie różny od jego własnego umysłu. Duch maga to naprawdę część jego własnej podświadomości. Ale żeby tę ukrytą moc własnego umysłu uruchomić, trzeba ją wyodrębnić jako coś, co jest różne od "ja" i istnieje osobno. Znane są zresztą sposoby, żeby takiego ducha na usługach sobie wyhodować. Takiego ducha-agenta potem wysyła się z zadaniem by coś załatwił i nadspodziewanie często ich działania okazują się skuteczne.

Ale jeśli taki duch nie jest czymś różnym od głębokich warstw naszego umysłu, to korzysta z naszych wewnętrznych zasobów, z jawnych lub ukrytych mocy naszej osobowości. I zanim przystąpisz do magicznych operacji, warto sobie te moce uświadomić i poczuć. A te mocy i cnoty są widoczne w horoskopie, bo pokazują je planety.

Słońce jest źródłem PEWNOŚCI, poczucia wewnętrznej spoistości; silne Słońce daje to, że się mocno stoi na własnych psychicznych nogach - co przy kontaktach z duchami jest po prostu niezbędne.

Księżyc dostarcza innej cnoty: WSPÓLNOTY - poczucia więzi i akceptacji od innych ludzi. Kto zaniedba ochronę, jaką daje Księżyc, łatwo grozi mu odrzucenie, wyobcowanie, kainowe piętno obcego - o co w magicznym fachu nietrudno.

Cnotą Wenus jest MIŁOŚĆ - a jak potężna jest to siła, nie muszę nikogo przekonywać. Merkury w horoskopie przekłada się na INTELIGENCJĘ, ale i przebiegłość - która w kontaktach z duchami jest nie do zastąpienia. Mars to WOLA. I tak samo: komu jej brakuje, ten niech za magiczne różdżki się nie chwyta.

Pięć następnych planet też przekłada się na użyteczne magiczne władze, ale o nich może przy innej okazji.

16 marca 2006

2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Z dziejów astrologii

« Moi astrologiczni przewodnicy SPIS ↓ Moi astrologiczni przewodnicy »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.