2009-01-01. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Tarot

« Symbole planetarne w kartach atutowych tarota SPIS ↓ Dwójki »

Czytaj w Czytelni

Co czytać z kart tarota ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

"Nie przejmować się trupem" - czyli co czytać z kart tarota

Na karcie 10 Mieczy bywa rysowany trup, w którego wbito dziesięć mieczy. W niedawnej dyskusji nad tą kartą poradziłem Anmie, żeby "nie przejmowała się tym trupem". Problem jest jednak szerszy. Jak czytać te obrazki? Co w nich dostrzegać, co ewentualnie pomijać? Czy wszystko co tam narysowano, jest jednakowo ważne?

Żeby odpowiedzieć sobie na te pytania, po kolei rozważmy kilka kwestii.

1. Czy chodzi o wielkie, czy o małe arkana?

Różnica jest taka, że treść obrazów wielkich arkanów (atutów, kart atutowych) jest w miarę ustalona, chociaż nieustannie trwa szaleńcza nadprodukcja nowych wzorów, jakby w głowach projektantów szła pustym kursem nie dająca się zatrzymać karuzela. (Dodam, że właśnie obraz rozpędzonej idącej bez sensu w kółko karuzeli wydaje mi się najlepiej ilustrować idee "zakodowane" w karcie 10 Mieczy. Dodam, że dawno przestałem śledzić tę nadprodukcję, nie mówiąc o kibicowaniu jej. Prawdę mówiąc, mało mnie obchodzą szczegóły tego zjawiska.)

Treść wielkich arkanów jest w miarę ustalona, ponieważ istnieje uznany standard, kanon tych obrazów, i są nim obrazy Tarota Marsylskiego, Tarot de Marseilles, z 17 wieku, ale jak się wydaje ostatecznie rozpropagowany dopiero w wieku 19. (Jak dotrę do szczegółów, to może więcej o tym napiszę.) Nawet jeśli ktoś ma w talii, której używa, inne obrazy, to obrazy marsylskie zna i są one rodzajem wspólnego języka dla tarocistów.

Za to nie ma standardu (kanonu) obrazów małych arkanów, czyli kart numerycznych i dworskich. Talia Waite'a (gdzie narysowano tego trupa) BYWA uznawana za kanon, ale nim nie jest i ktoś, kto jest obyty z historią tarota, tę różnicę na pewno czuje.

Ponieważ nie ma standardu małych arkanów, więc konieczna jest dalsza dyskusja - gdybym rozważał wielkie arkana, to bym w tym momencie skończył.

10m_marseille.jpg 10m_waite.jpg 10m_crowley.jpg 10m_sheridan.jpg
Tarot Marsylski Waite Crowley ("Thoth T.") Sheridan

2. Która to talia?

O ile Tarot Marsylski jest (jak powiedziałem) standardem dla wielkich arkanów, to w małych arkanach widoczna jest ewolucja.

Próby rysowania alegorycznych obrazów na kartach numerycznych były już w najstarszych włoskich taliach renesansowych, jednak pozostały ciekawostką i właściwie nie wpłynęły na "tarot ezoteryczny".

Pierwszym krokiem ewolucji, pierwszą tradycją, było znakowanie kart numerycznych liczbą symbolicznych "narzędzi" właściwego "koloru, czyli np. Dwójka Moment miała narysowane dwie monety, Siódemka Kijów siedem kijów lub buław itd. Taki stan rzeczy był w Tarocie Marsylskim. Na rysunku jako przykład karta 10 mieczy z talii Tarot Español, Heraclio Fournier 1992, która dość wiernie zachowuje wzór marsylski. Wiele wydawanych do dziś talii zachowuje też zwyczaj i te układy liczby "narzędzi" można śmiało uznać za standard, chociaż nie jedyny.

Pierwszą lub pierwszą notoryczną (= powszechnie znaną) talią, gdzie małe arkana dostały rysunki wzorowane w jakimś stopniu na wielkich arkanach, była talia Waite'a (także zwana Rider-Waite, chociaż rysunki wykonała Pamela Colman-Smith) z 1910 r.

Za trzecią wpływową talię, porównywalną co do swojej "siły przebicia", można uznać talię Aleistera Crowleya, zatytułowaną przez niego Tarotem Tota - "Thoth Tarot". (Wykonała Frieda Harris, 1943.) Opinii Crowleya nie wolno zaniedbywać, ponieważ bez jego wglądów tarot jako system, a w szczególności małe arkana, będą niezrozumiałe. Otóż Crowley, który w wielu miejscach zmienił wielkie arkana w porównaniu z marsylskimi (i zignorował wynalazki swojego starszego kolegi z zakonu Golden Dawn - Waite'a), przy małych arkanach pozostał wierny tradycji, tzn. wrócił do układów liczby przedmiotów ("narzędzi"). Ale układom tym nadał własne symboliczne znaczenie.

Crowley także gdy chodzi o małe arkana, dokonał dwóch wynalazków: po pierwsze, odkrył związki między tymi kartami a układami astrologicznymi: pewna planeta w pewnym miejscu zodiaku. Po drugie, nadał NAZWY (tytuły) kartom numerycznym. Moim zdaniem te nazwy są bardziej wartościowe niż obrazki Waite'a!

3. Umowa z kartami

Powyższe punkty dotyczyły, niejako, obiektywnego stanu rzeczy. Na następne pytania musisz sobie odpowiedzieć osobiście i subiektywnie. Z kartami jest tak, że w pewnym momencie trzeba się z nimi UMÓWIĆ.

Ta umowa, chociaż nie masz podpisu tej drugiej strony (tzn. kart - oczywiście to dowcip) żeby działała, musi być dotrzymywana, jak każda umowa. Co oznacza, że tarocista powinien trzymać się jednej metody, najlepiej też jednej talii - i nie skakać pomiędzy sprzecznymi tradycjami.

Tarot jest - w pewnym sensie - przedmiotem magicznym, czyli jest (też "w pewnym sensie") wyprowadzoną na zewnątrz częścią twojego umysłu, jest czymś co ("w pewnym sensie"!) myśli za ciebie. (A podobno bywają też przedmioty magiczne, które działają za ciebie... podobno!) Co pociąga, że należy mu się pewien szacunek, bo inaczej przestanie (lub: nie zacznie) z tobą współpracować. Do tego szacunku należy m.i. dotrzymywanie umów.

Co obejmuje ta umowa:

Tarot jako współdziałający z tobą przedmiot magiczny może być w różnym stopniu "zlokalizowany" czyli "zmaterializowany": może to być pewna określona talia, a więc pewien konkretny materialny przedmiot. Może to być talia w sensie jednego dzieła, np. ktoś "ślubuje wierność" talii marsylskiej - i wtedy jej się trzyma, chociaż to będą różne wydania i różne karty jako materialne przedmioty. Ale to może też być pewna grupa talii, które coś łączy, np. to że jeśli stawiasz sobie przed oczami jednocześnie karty z kilku wybranych talii, to dopiero wspólnie niosą one dla ciebie sens.

Powtarzam, w tym najważniejsze jest, jaki sens mają karty dla ciebie. Tarot jest przedmiotem magicznym, a sens przedmiotu magicznego polega na umowie. Albo, co na jedno wychodzi, na twoim wyborze. Tak jak zwykle w magii, twój wybór stwarza pewną rzeczywistość. To samo czyni twoja umowa  z kimś lub czymś. (W magii nie ma martwych przedmiotów.)

4. Jak to jest u mnie?

Dalej mogę mówić (tylko), jak to jest u mnie. To znaczy, jakich ja dokonałem wyborów i jakie zawarłem umowy. Otóż:

Cenię Tarot Marsylski, szczególnie jako standard obrazów wielkich arkanów, chociaż takie, jak je noszę w głowie, są one otoczone otoczką (jak elektrony widziane przez mechanikę kwantową są otoczone otoczką wirtualnych fotonów) pewnych obrazów, które z czasem nazbierały się wokół marsylskich "rdzeni".

Kilka obrazów marsylskich uważam za fałszywe, albo - raczej - za nie dość ostro rozpoznane w historycznym procesie odkrywania tarota. Za taki uważam obraz Diabła, XV (i chętnie zastępuję go obrazem sowionogiej nagiej Inany), a także obraz Kochanków, VI, który zastępuję sceną ślubu.

Nie idę drogą Crowleya w wielkich arkanach. Nie uważam też, żeby modyfikacje, które w wielkich arkanach wprowadził Waite, były warte trzymania się ich: ten Głupiec nad przepaścią, Śmierć na koniu - te pomysły są przypadkowe i dowolne.

Co do małych arkanów, zwłaszcza kart numerycznych, mam wypracowany system, który wydaje mi się całkiem sprawnie działać w moich "rękach", a który polega na odpowiedniości między małymi arkanami a punktami zodiaku: punktami 3, 5 i 7-krotnymi. Punkty 3-krotne to oczywiście znaki zodiaku, a raczej ich punkty początkowe. Punkty 3 i 7-krotne odpowiadają kartom numerycznym, punkty 5-krotne kartom dworskim. (Mimo wielu lat poszukiwań nie znalazłem podobnej astrologicznej odpowiedniości dla wielkich arkanów. Jako symbole wydają mi się nie mieć systematycznego związku z astrologią, chociaż oczywiście cząstkowe podobieństwa są.) Układy punktów 3 i 7-krotnych, w połączeniu z kartami, przypominają enneagramy.

Akceptuję i włączam do swojego systemu w zasadzie wszystkie Crowley'owskie tytuły małych arkanów. Chociaż przy niektórych modyfikuję ich sens. Akceptuję też Crowley'owskie analogie astrologiczne, chociaż nie uważam ich za jedyne i trzymam w umyśle równolegle z własnymi.

Żadnej ze znanych mi talii nie uważam za reprezentatywną dla systemu, który mam w umyśle. Ponieważ w praktyce (do rozkładania na pytania) posługuję się kartami Sheridana (które są wariantem Waite'a), czasem Waite'a, czasem - rzadko - Crowleya, to rysunki na tych kartach przyjmuję jako ilustracje idei kart - ale tylko wtedy, kiedy pasują do mojego właściwego systemu - tego nienarysowanego. Niektóre obrazki zgadzają się z ideą zachwycająco, np. obraz kamieniarza z młotkiem na Trójce Monet u Waite'a i Sheridana. Ale należąca do tej samej serii Trójka Mieczy została przez Waite'a, przepraszam za słowo - spartaczona. On jej nie zobaczył! Na swoje usprawiedliwienie dodam, że ja też wielu kart nie widzę, tzn. nie znam dla nich odpowiednich ilustracji, chociaż znam wiązkę idei, które mi się z daną kartą kojarzą i ta wiązka idei wydaje mi się dobra. Ale "rysowalnego" rysunku dla kilku kart nie mam.

Cenię i akceptuję Crowleyowskie obrazy kart dworskich, chociaż mam do nich dystans, tzn. nie uważam ich w całości za własne. Uważam je za dobre i możliwe ilustracje tych kart, ale nie daję im mojego 100% poparcia.

Gdybym sam projektował talię kart, to niektóre karty miałyby w tej talii kilka wariantów. Karta Diabeł XV miałaby nawet trzy warianty: tradycyjny, gdzie jest rogate demonium z przykutymi nagimi kobietą i mężczyzną, po drugie, Inanę, po trzecie obraz spotkania z chtonicznym przodkiem. Tytuły za każdym razem byłyby inne i odpowiednie do treści.

W tych wykładach, które tu zamierzam prowadzić, chcę pokazać, jak to jest w przypadkach poszczególnych kart.

5. Anmo, co z tym trupem, już mówię

Kartę "trup przebity 10 mieczami" uważam za - przez Waite'a - nieudaną. Więcej, Waite skrzywił sobie obraz całego koloru Mieczy. Zagrał je z fałszywej nuty, miał złą ideę na starcie i dlatego kolejne karty wychodziły mu coraz mniej trafione. Właściwie tylko dwójka mu się udała. Waite przyjął najwyraźniej, że emblematyczny miecz oznacza narzędzie wojny, zabijania, i od tego poszedł w skojarzenia: cierpienie, klęska, śmierć, destrukcja, tragedia. I te skojarzenia w kolejnych kartach eskalował, ale skoro już w czwórce przedstawił trupa w trumnie, to co dalej mógł wymyślić? Więc na koniec, w dziesiątce, wyszedł mu trup 10 razy zabity.

Udała mu się Dwójka Mieczy, widać też, że właściwa idea usiłowała się do niego przebić także w czwórce, piątce (wyraźnie!), trochę w szóstce i siódemce. Ale trójka jest nietrafiona całkiem, a na ósemkę, dziewiątkę i dziesiątkę po prostu nie warto patrzeć.

Zmienia się perspektywa, gdy przyjmiemy, i chyba słuszniej, że miecze w kolorze Mieczy są symbolem przede wszystkim żywiołu powietrza, więc także jego "ludzkich" korelatów: myśli, intelektu, naukowego poznania, które "kroi" swój przedmiot jak skalpel anatoma ciało. Ale to już temat na osobną opowieść.

6. Czy wolno tarot krytykować?

I wolno, i nie wolno. Z jednej strony nie wolno, ponieważ przedmiot magiczny, do którego masz negatywny stosunek jakiegokolwiek rodzaju, nie będzie dla ciebie pracował. Nie wolno (i nie warto!) także dlatego, że wierność drodze i pilne powtarzanie po nauczycielu (może nim być książka, może być autorytet z innej epoki, może nim być Waite...) są jedną z najlepszych gwarancji i warunków powodzenia - i w tarocie, i w magii w ogóle. Jeśli negatywnie osądzasz karty tarota, to się ich po prostu nie nauczysz.

Z drugiej strony, jest przecież tak, że talii jest wiele (prawie nieskończenie wiele!), a pracujesz (zapewne...) z jedną, więc tę jedną musiałeś/aś jakoś kiedyś wybrać. Wybrawszy, odrzuciłaś/eś inne, a to był akt krytyki! Głosowanie nogami. Inne podobały ci się mniej, albo odrzucało cię od nich. Z czego wynika, że "władzy" krytykowania nie możesz w sobie wyłączyć.

Zalecam jakiś rozsądny kompromis. Jeśli widzisz, że ty byś narysowała/a pewną kartę lepiej lub inaczej, zachowaj jednocześnie szacunek dla autora, który w jakiś sposób, może ułomnie, ale jednak jakąś "twarz" tej karty odkrył - i może było to największe dokonanie jego życia. Takie rzeczy w magii należy bardzo szanować. Idąc magiczną drogą wspierasz się na dziełach tych, którzy szli przed tobą. Po drugie, nie krytykuj nie mając nic w zamian. Dopiero wtedy, kiedy zobaczysz lepszą ideę, a raczej ideę, która wyda ci się lepsza. A wtedy też poczekaj, aż ta nowość ułoży ci się w umyśle. Oczywiście wszystkie te reguły nie obowiązują tych, którzy karty i inne  rzeczy po prostu widzą, i którzy po prostu wiedzą co i jak jest. (Dla jasności: ja nie mam takiego talentu i żeby coś znaleźć, potrzebowałem nawet wielu lat.)

To tyle na początek.

Wojciech Jóźwiak
1 stycznia 2009, Księżyc w 11 stopniu Ryb po nowiu, zachodzi Uran, wschodzi Saturn, przeważają aspekty siedmiokrotne



2009-01-01. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Tarot

« Symbole planetarne w kartach atutowych tarota SPIS ↓ Dwójki »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.