2022-11-11. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Więcej dla ciekawych

« Aspekty Wenus Neptun. Wyciąg z Sakoian/Acker SPIS ↓ Pory roku w astrologii urodzeniowej »

Tagi: Mitologia astrologiiWęzły Księżyca  []

Czytaj w Czytelni

Węzły, czyli gdzie w horoskopie widać rozwój? ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Właściwie, to nie widać. Nie widać w horoskopie rozwoju. Raczej jest tak, że horoskop (urodzeniowy kosmogram, natal) pokazuje pewien stały, stacjonarny obraz, jaki kto jest. Z natalu odczytujemy portret osoby. W zasadzie, wśród elementów horoskopu, które interpretujemy („odczytujemy”), żaden nie ma sensu kierunku rozwoju. Astrologia jaką znamy jest, właściwie, statyczna. Dlatego z taką nadzieją astrologowie rzucają się na węzły księżycowe: ponieważ przynajmniej jedna z ich interpretacji „czyta” je właśnie jako kierunek rozwoju.

Węzły jako rozwój

Ideę węzłów jako kierunku rozwoju najlepiej (z tego co znam) przedstawiła Dana Gerhardt w rozprawie „The Nodes. Cinderella Does the North Node or Why She Runs Away from the Ball”. Jej artykuł streściłem i omówiłem w: „Węzły Księżyca i baśń o Kopciuszku” z r. 2015. Streszczam/zgęszczam jeszcze bardziej: oto południowy węzeł księżycowy w urodzeniowym kosmogramie wskazuje na tę sferę, gdzie idzie ci łatwo – i wierzący w reinkarnację dopowiedzieliby: bo w ową dziedzinę życia dobrze przećwiczyłeś i opanowałeś w poprzednich żywotach; natomiast północny węzeł wskazuje na sferę życia, która jest dla ciebie wyzwaniem: wyzwaniem, które staje na twojej drodze, los-świat ci je proponuje, to wyzwanie cię pociąga, ale wcale niekoniecznie musisz za nim pójść, ani jeśli za nim pójdziesz, to mu sprostasz. Reinkarnacjoniści powiedzą tu swoje: bo oto tam, gdzie pada węzeł północny, jest w horoskopie wskazana twoja kolejna karmiczna lekcja, która jest ci przygotowana na to życie.

Ehte Nodes. Dana Gerhardt

Mówiąc świecko i bez zbędnych reinkarnacji, linia węzłów pokazywałaby kierunek rozwoju: węzeł południowy to rozwój płytki, krótki horyzont rozwojowy – jako to, co idzie ci łatwo, w czym jesteś urodzonym mistrzem, właśnie tak, jak w baśni Grimmów Cynderella była urodzoną mistrzynią utrzymania kuchennego pieca. Za to przeciwny węzeł północny pokazuje rozwój ten właściwy, czyli daleki rozwojowy horyzont. Dla Cynderelli był nim bal, który otwierał przed nią królewską karierę. Tylko musiała „się sprężyć”, zaufać wróżce i uwierzyć w swoje wyższe potencjały.

Rozwój czyli nowoczesność

Łatwo zauważamy, że idea osobistego rozwoju jest stricte nowoczesna. W epoce nowoczesności, u progu której Grimmowie zbierali baśnie ludu niemieckiego, stało się typowe i powszechne coś, co w czasach dawniejszych i przednowoczesnych było raczej rzadkie: że człowiek, dany osobnik, zaczynał życiowa drogę w innym miejscu, środowisku, klasie społecznej..., w innym świecie niż tę karierę doprowadzał do końca. Chłopskie dzieci szły do miast do fabryk. Żydowskie dzieci płynęły do Ameryki, gdzie zostawały profesorami. Każdy szedł do szkoły, która bywała wrzuceniem w nieznany i obcy dotąd świat, szokiem i inicjacją, vide „Syzyfowe prace” Żeromskiego lub „Akademia pana Kleksa” Brzechwy. W przednowoczesności inaczej: ważne było i wystarczało, kim kto się urodził, bo gdy dorósł wystarczało, by dobrze realizował swój przyrodzony byt oracza, sklepikarza, pszczelarza-barnika, rycerza lub księcia. Rozwój owszem, ale w „urodzonych” granicach: nabieraj biegłości w przyprzęganiu wołów lub robieniu szablą, lecz niekoniecznie więcej. Nowoczesność zmieniła to o tyle, że od każdego zaczęto wymagać, by się rozwijał i to tak, by nie tylko nabywał biegłości w jakiejś szczególnej ograniczonej sztuce, ale by całą swoją biografię postrzegał jako rozwój.

Rozwój jest przy tym rozumiany jako zaliczanie kolejnych progów czy podejść. Sam zestaw słów, które narzucają się przy nazywaniu tego wywodzi się ze szkoły lub ze studiów, gdzie są kolejne poziomy czyli klasy lub lata, oddzielone progami-egzaminami, do których się podchodzi i je zalicza lub nie. Tu ponownie widzimy jak stricte nowoczesnym poglądem jest rozwój, bo instytucja szkoły była wszak nowoczesności kolebką, podczas gdy przednowoczesność obywała się (prawie) bez szkół.

Wracając do pomysłu Dany Gerhardt i do Cynderelli zauważamy, że w tamtej baśni rozwój – ta nowa-nowoczesna idea! – jest przedstawiony jeszcze w konwencji przednowoczesnej. Bo na czym polega rozwojowy skok dzielnej Cynderelli operatorki piwnicznego pieca? Na cudownie szczęśliwym zamążpójściu, które winduje ją ostro w górę w społecznej hierarchii. Przednowoczesność rozumiała rozwój tylko tak: jako przeskok w górę hierarchii, więc z konieczności akt rzadki i wyjątkowy. Nowoczesność zmieniła to o tyle, że rozwój stał się powszechny, jak szkoła powszechna i powszechna służba wojskowa. I więcej: stał się wielokrotny, powtarzalny, bo z czasem nie wystarczała już jedna szkoła i jedna matura, a tym mniej jedno udane zamążpójście.

W astrologii wciąż dostrzega się niedobór tego nowoczesnego światopoglądu zorientowanego na ciągły-powtarzalny rozwój. Z tym większą nadzieją przyglądamy się węzłom, bo może właśnie te astro-wskaźniki pozwolą czytać rozwój?

Ponowoczesność?

Ponowoczesność, tak jak jest wyobrażana, zmienia powyższy obraz o tyle, że rozwój staje się nie tylko powszechny i ustawiczny (że wciąż się rozwijamy...), ale ponadto polega na wybieraniu z możliwie najszerszej palety. Człowiek ponowoczesny nie tylko powinien i chce się rozwijać, ale też powinien-i-chce stawać się kimkolwiek zechce. Osobista przyszłość jawi się mu lub jej czymś na kształt supermarketu z karierami. Tym większe są nieustanne dramaty Cynderell, które łapią się na tym, że być może nie czyszczenia pieców z popiołu są ich właściwym powołaniem, tylko całkiem inny fragment palety karier?

To jest też miejsce, które dotyczy astrologów, którzy muszą odpowiadać klientom na pytanie, jaką jeszcze karierę ja-Cynderella mam zapisaną w horoskopie? Tym bardziej, jeśli dotychczasowe próby z dwiema, trzema branymi dotąd karierami nie bardzo danej Cynderelli wypaliły?

Powiem tyle, że w tym miejscu przed astrologią nie widzę łatwych dróg; ani łatwych odpowiedzi. Trzeba poważnie pytać rzeczywistość. Badać przykłady. Analizować horoskopy osób, które realizowały w swoich życiach różne wzory rozwoju lub kariery. Sprawdzać, które czynniki grały podczas mijania przez nie poszczególnych życiowych bramek lub progów.

Przy okazji takich dociekań może się też okazać, czy pomysł Dany Gerhardt z Cynderellą rozpiętą między popielnikiem a balem jest dobrym kluczem do interpretacji węzłów i czy faktycznie (i w jakim stopniu) linia węzłów obrazuje rozwój danej horoskopowanej osoby?

Dziecko jako nieustanny wzór

Gdy skupiamy uwagę na rozwoju, nieomijalnym dla tego tematu wzorem pozostaje dzieciństwo. Od razu mówię, że astrologia dziecka nie istnieje, leży. Astrologowie zaś tylko czekają, aż wreszcie dziecko urośnie i zaczną móc do niego stosować pojęcia z ich arsenału. (Gdyby było inaczej: gdyby okazało się, że poważna astrologia wieku dziecięcego jednak istnieje, proszę o wiadomość i kontakt. Poważnie.)

Jednak być może astrologicznie widziane rozwojowe historie dzieci, i także tych osób, które przestały już być dziećmi, okażą się dobrym wzorcem i przykładem dla przyszłej astrologii rozwoju. Może być tak, to moja doraźna hipoteza, że zmiany, jakie wniosły nowoczesność i ponowoczesność, odblokowują pewien istniejący potencjał rozwojowy, który u ludzi istniał zawsze, a tylko prymitywne stosunki społeczne przednowoczesności go tłumiły, do głosu dojść nie dawały? Podobnie jak zawsze istniał potencjał do zawodu programisty, ale dopiero wynalazek komputerów pozwolił setkom tysięcy młodych ludzi (chyba głównie jednak mężczyzn?) zrealizować owo ich noszone w genach i w horoskopach powołanie.

Dzieci rozwijają się i jest to jedyny wiek ludzi, kiedy rozwój jest biologicznie wymuszony i konieczny, nie ma przed nim ucieczki, bo geny tego chcą.

Nadmiernym uproszczeniem wydaje mi się dzielenie tych faz na dwie: dziecko versus dorosły. Ani na trzy: dziecko, młodzież (wybitnie niejasna kategoria), dorosły. Ani na cztery, gdzie przed dzieckiem wstawiamy niemowlę. Jako astrolog z szczególnym (dla tego fachu) widzeniem ludzi, widziałby raczej dwie kategorie: dziecko w-rodzinne, czyli w okresie zależności i ścisłych związków z matką, rodzicami i środowiskiem domowym, po astrologicznemu „dziecko z IV domu” lub „z Imum Coeli” – i dziecko stopniowo usamodzielniające się, „dziecko dorosłe” stopniowo wchodzące w dorosłe role. Obie te fazy wołają o horoskopowe studia nad nimi.

Cztery źródła astro-wiedzy

Z czterech źródeł astrologicznej wiedzy – którymi są: (1) studiowanie autorytetów lub ksiąg, (2) spekulacje, (3) badania „od środka” (ex-centro?) czyli dyskutowanie jak przejawia się czyjś własny horoskop widziany od środka okiem astrologa, (4) Gauquelinowskie statystyki na wielkich próbach – gdy nie mamy dostępu do źródła numer Cztery, pozostaje nam zadowolić się nim i polubić źródło nr Trzy, czyli badania na sobie, lub badania możliwie starannie naświetlonych przypadków.

Cinderella, ilustracja z XIX/XX w. Wikipedia

2022-11-11. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Więcej dla ciekawych

« Aspekty Wenus Neptun. Wyciąg z Sakoian/Acker SPIS ↓ Pory roku w astrologii urodzeniowej »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.