2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Los, moc, karma

« Kłopoty z karmą i przeznaczeniem SPIS ↓ Kłopoty z karmą i przeznaczeniem »

Czytaj w Czytelni

Strażnicy losu ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Jest pełnia lata czyli - w mediach - sezon ogórkowy, z jeziora Loch Ness jak co roku wychodzą potwory, a spod Ewerestu yeti, człowiek śniegu, więc i ja nie muszę w moich dociekaniach dbać o ścisłość.

Za wstęp niech nam posłuży przygoda, którą opisał w jednej ze swoich książek Stanislav Grof, czeski (od ponad trzydziestu lat działający w USA) psycholog i psychiatra, współtwórca bardzo magicznego działu psychologii, tak zwanej psychologii transpersonalnej. Brał on mianowicie udział w eksperymencie mającym sprawdzić, czy stany zmienionej świadomości mają coś wspólnego ze zjawiskami parapsychicznymi. Sam wszedł w stan silnie zmienionej świadomości, po czym miał zgadywać, która liczba wypadnie w losowaniu. Liczby losował i pokazywał mu jego współpracownik. W pewnym momencie Grof uświadomił sobie, że wie - nie musi zgadywać ani się domyślać, ale po prostu wie, które liczby zostaną mu pokazane za minutę lub za kwadrans! Wraz z tym poczuciem, że ma oto jasną, oczywistą wiedzę o przyszłości, pojawił się u niego silny strach. Grof w książce nie tłumaczy tego strachu. Z powodu tego dojmującego uczucia strachu przerwał eksperyment.

To zdarzenie niepokoi mnie odkąd, przed laty, o nim przeczytałem. To jest przyczynek do odwiecznego pytania, czy świat i jego wydarzenia, w tym także ludzkie decyzje i działania, są zdeterminowane, czy - zatem - wszystko jest "z góry postanowione" a może nawet gdzieś "zapisane". Jednak zauważmy, że czeski badacz, chociaż był przekonany, że widzi przyszłość, to jednak nie dopuścił do wydarzenia się tej przyszłości, którą widział - właśnie przez to, że nie pozwolił dalej losować liczb!

Czego się wtedy zląkł? Mam taki pomysł, że - być może - uświadomił sobie wtedy, że za widzenie przyszłości trzeba zapłacić. To by było sensowne: uzyskujesz nadzwyczajną wiedze, ale kosztem czegoś. Jak w baśniach o czarownikach, którzy, aby posiąść nadludzkie umiejętności, musieli wcześniej zawrzeć układ z diabłem, sprzedać duszę, co oczywiście nie musi być rozumiane dosłownie, lecz jest raczej metaforą faktycznego zadłużenia się u "mocy", które czuwają nad losem i upływem czasu.

Z drugiej strony znakomicie jestem świadom tego, że do działań magicznych - a przewidywanie przyszłości w jakimś stopniu jest czynnością magiczną - konieczna jest, i to w nadmiarze, energia. Być może do widzenia przyszłości, nie zgadywania z horoskopu, ale po prostu widzenia lub "wiedzenia", konieczna jest energia gigantyczna, której już potem może nie starczyć na prowadzenie normalnego życia. Może coś takiego dostrzegł wtedy Grof, a może coś innego.

Jeszcze inny pomysł przyszedł mi o głowy. Wyobraź sobie, że nad losem każdego człowieka, czyli nad sprawdzaniem się jego horoskopu, czuwa specjalny duch i każdy z nas takiego ducha ma. To nie jest duch-opiekun, nie żaden anioł stróż ani Wyższe Ja, Aumakua (po hawajsku) - tylko raczej ktoś w rodzaju nadzorcy, który pilnuje, aby to, co robisz, było zgodne z planem. Ten plan może być zapisany w horoskopie, ale niekoniecznie tak, jak to potrafi odczytać astrolog - ostatecznie nasza wiedza jest dość ograniczona. I co się dzieje, kiedy człowiek - mający takiego Strażnika Losu - przychodzi do astrologa, żeby ten sprognozował jego przyszłość? Strażnik Losu się broni, stawia opór! Dlaczego? Bo taka jest jego natura. Nie chce być poznany, czyli - właściwie - pochwycony, jak w klatce, w astrologicznej przepowiedni. Wtedy przecież utraciłby swoją wolność, stałby się niewolnikiem astrologa. Duchy zwykle mają wielkie opory nawet przed wyjawieniem swojego imienia, a co dopiero, gdyby miały zostać tak ograniczone, przewidziane i zdeterminowane przez astrologa.

Z tego punktu widzenia, astrologiczna prognoza staje się walką, którą astrolog musi stoczyć ze strażnikiem losu, aby uczynić go sobie powolnym i podwładnym! To zaczyna przypominać boje, które egzorcyści staczają z demonami. W jaki sposób zagrożony strażnik losu mógłby się bronić? Może energetycznie zaatakować astrologa, zwampirować go, "wyssać" mu energię. To może być przyczyną częstego zjawiska, znanego chyba wszystkim praktykującym astrologom, że po spotkaniach z niektórymi klientami czują się osłabieni, zdołowani i wymęczeni. A przecież klient nic nie robił! Ani nie wdawał się w dyskusję, ani nie miał do astrologa żadnych pretensji. Siedział i się patrzył... To by dowodziło, że to nie on sam wampirował, tylko jego strażnik.

Ale strażnik losu może też odwrócić się i zaatakować samego klienta, czyli swojego podopiecznego. Dlaczego? - Bo w ten sposób zmienia jego los i tym samym nie pozwala się zdeterminować czyli ubezwłasnowolnić astrologowi. Z tego też można wyciągnąć logiczny wniosek, że jeśli strażnik spotka marnego astrologa, mało kompetentnego, nie umiejącego faktycznie przewidywać przyszłości, to rzuci się na niego i go zwampiruje. Ale jeśli natrafi na dobrego astrologa, to się zemści na kliencie czyli na swoim podopiecznym. Potem astrolog słyszy: "Nic się nie sprawdziło! Miałem mieć sukcesy, a tu same przykrości!"

Może być jeszcze inny wariant: kiedy strażnik losu, zagrożony tym, że astrolog go zdemaskował, zmieni los klienta, ale na lepszy! Ale, jak znam życie, to są raczej rzadkie przypadki.

Ta hipoteza też by tłumaczyła, dlaczego tak często trafne prognozy przytrafiają się zupełnie początkującym, "zielonym" astrologom - a później już nie. Bo jeszcze nie stali się znani wśród strażników!

1 lipca 2004

2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Los, moc, karma

« Kłopoty z karmą i przeznaczeniem SPIS ↓ Kłopoty z karmą i przeznaczeniem »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.