2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Los, moc, karma

« Kłopoty z karmą i przeznaczeniem SPIS ↓ Kłopoty z karmą i przeznaczeniem »

Czytaj w Czytelni

Precz z millenaryzmem ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

W majowym numerze pisma "Nieznany Świat" przeczytałem list do redakcji napisany przez panią Aleksandrę Ataniel (z pewnością to pseudonim), która kreśli wizję tego, co nas spotka w niedalekiej przyszłości. Kiedy? W roku 2012, kiedy to kończy się liczący kilka tysięcy lat cykl kalendarza Majów. "Zakończy się pewna epoka historyczna i kulturowa. Ziemia wejdzie w wyższy wymiar, a my, ludzie, wstąpimy na wyższy poziom wibracji. Staniemy się istotami świetlistymi, wielowymiarowymi. Staniemy się przejrzyści, będziemy porozumiewać się telepatycznie. /.../ Zmieni się układ lądów i mórz, zmieni się klimat, nastąpi przebiegunowienie. /.../ Czy przeżyją wszyscy? Otóż nie - dużo ludzi zginie. /.../ Ogromna liczba ludzi żyjących w złu, nie wyznająca miłości bezwarunkowej /.../ nie szanująca planety Ziemi /.../ odejdzie w krótkim czasie po napromieniowaniu Światłem. /.../ Zostanie otwarty tunel czasowy i scalimy się z całym Kosmosem. /.../ dla niektórych ludzi będzie to piekło."

Co to jest? To jest millenaryzm. Czyli mówiąc pospolicie, wiara w Koniec Świata i Sąd Ostateczny. Zdumiewa mnie, jak ta wiara jest uporczywa i jak potrafi odradzać się pod coraz to nowymi maskami. Pani Ataniel przedstawiła tam w pigułce millenaryzm pod jego najbardziej nowoczesną maską czyli w wydaniu new-age'owym. Nie mówi się tam o srogim Bogu-sędzi, lecz o przebiegunowieniu, świetle i wibracjach. Jednak sens jest ten sam: bo istotą millenaryzmu jest przekonanie, że świat, w którym żyjemy, jest tymczasowy i wkrótce nastąpi jego koniec.

Dawni Aztekowie wyznawali millenaryzm, który polegał na tym, że co kilkadziesiąt lat groziło im zgaśnięcie Słońca. Władcy indiańskiego państwa bali się tego panicznie i żeby podtrzymać życie Słońca, "karmili" je krwią ludzi, których składali w ofierze. Podobną wiarę w zagładę świata wyznawali Wikingowie i szykowali się do ostatecznego boju z siłami zła u boku swoich dobrych bogów - chociaż wiedzieli z przepowiedni, że bogowie przegrają z demonami i potworami. Na koniec świata szykowali się też dawni Persowie. Według ich nauk, ziemię miały pochłonąć ogniste rzeki, ale dla sprawiedliwych bóg Ahuramazda stworzy raj.

Perski mit przejęli ich przyjaciele - Żydzi. Tym bardziej, że pasował im do obrazu ich groźnego, marsowego Boga Jehowy. Mógł Bóg zatopić świat potopem pod arka Noego, mógł zrzucić deszcz płonącej siarki na Sodomę i Gomorę - czemu by nie miał zniszczyć wszystkiego... Z takim Bogiem strach igrać i tych chętniej właśnie taki jego obraz propagowali prorocy Izraela.

Mit o tym, że Bóg światu zgotuje kres, po czym stworzy "nowe niebo i nową ziemię", przeszedł do chrześcijaństwa. Zagładę starego świata i wizję nowego przedstawia ze szczegółami Objawienie czyli Apokalipsa św. Jana, ostatnia z ksiąg Nowego Testamentu. Od czasów jej napisania wciąż powstają sekty, dla których ta księga jest najważniejsza i z której czerpią takie oto przesłanie: cały ten świat jest do kitu i nie ma co się do niego przywiązywać, bo oto za kilka lat i tak wszystko runie, tych wszystkich ludzi, na których my (członkowie sekty) nie możemy już patrzeć, Dobry Bóg wytępi do ostatniej dzieciny, Ziemię wraz z wszystkim, co na niej żyje (nie wiadomo po co...) obróci w popiół, po czym dla nas wybranych (czyli członków sekty) ów Bóg stworzy nową, przytulną siedzibę, całkiem na nasze zamówienie.

Taką wiarę pielęgnują nawet tak zacne skądinąd wyznania, jak Mormoni lub Świadkowie Jehowy. Ciekawe, że stosunek kościoła katolickiego do millenarystycznej doktryny jest dwuznaczny. Apokalipsa zaliczana jest do pism świętych, ale ojcowie Kościoła traktują ją z najwyższa ostrożnością i wcale nie polecają wiernym do czytania. Kiedy zaś pojawiają się pogłoski, że koniec świata będzie za rok albo dwa, to najsurowiej te wieści dementują. Mają zresztą ku temu podstawy: sam Jezus ogłosił, że zanim On przyjdzie ponownie na świat, wcześniej pojawią się rzesze fałszywych proroków. Więc i prawdopodobieństwo, że to właśnie fałszywy prorok ogłasza rychły koniec świata, jest znacznie wyższe, niż że jest to prorok rzetelny.

Mnie się wydaje, że millenarystyczny mit jest wyrazem kilku wysoce paskudnych rzeczy tkwiących w sercach. Nienawiści do świata, do wszystkiego co żyje - bo życzy się światu rychłej i totalnej zagłady. Ludziom, zwierzętom, przyrodzie, Ziemi całej. Tchórzostwa, bo nienawidzący boi się sam zrobić porządek i wyciągnąć kałasza i strzelać do przechodniów, albo jak uczyniła to pewna sekta w Japonii, napuścić trującego gazu do tunelu metra - zamiast tego "brudną robotę" zwala się na Boga albo przeznaczenie. Obłudy, bo mordercze instynkty ubiera się w piękne słowa. Pychy! Bo sami millenaryści uważają za tych wybranych, którzy radować się będą nowymi "wielowymiarowymi ciałami" i telepatycznymi pogawędkami.

Wracając do pani Ataniel, to w dalszym ciągu swojego wywodu powołuje się ona na astrologię i na jej kosmiczne cykle. Proszę w nic z tego, co ona pisze, nie wierzyć! To są same fałszywe proroctwa. 23 grudnia 2012 roku rano obudzi się ona w tym samym nie-świetlistym ciele, mającym wciąż tylko trzy wymiary. Przeżyłem już wiele pogłosek o końcach świata i teraz też nic takiego nie będzie.

23 maja 2005

2011-07-31. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Los, moc, karma

« Kłopoty z karmą i przeznaczeniem SPIS ↓ Kłopoty z karmą i przeznaczeniem »

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.