2024-01-08. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Podróż przez zodiak

« Punkt 5-krotny wodny 18° Barana SPIS ↓

Czytaj w Czytelni

Punkt pięciokrotny ziemny 12° Ryb ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Mistrzowie swoich sposobów: praktyczność i skuteczność żywiołu Ziemi łączy się z Rybią łaciatością, mozaikowością, łączeniem przeciwieństw. Są mistrzami praktycznej intuicji. Ich „swoje sposoby” są nie do powtórzenia – nie mają formatu. Przez to są niezastąpieni, nawet w instytucjach, którzy stworzyli. Ich specjalnością jest sztuka przetrwania i sztuka odnoszenia sukcesu tam, gdzie inni padną. Wariantem tej gry z przeszkodami jest ketman czyli sztuka zwodzenia i urabiania dla własnych celów potężnych tyranów. Motyw sojuszu z przeważającą siłą literacko oddał Johann Wolfgang Goethe (Księżyc w zasięgu 12° Ryb) w postaci Fausta, który zawiera pakt z diabłem. Inni omawiani: Jacek Kuroń, Henryk Kliszko (twórca Klubu Otryckiego), Hans Eysenck (wszyscy Słońce w 12° Ryb), Michaił Gorbaczow, Stefan Wyszyński (Księżyc 12° Ryb). Kim dla nich byli ich Mefistofelesowie – w tekście. (Wykład z 14.X.2020.)

Dzisiaj będzie o Rybach. To już jest ostatni miesiąc i ostatni znak zodiaku, przez który podróżujemy w ramach cyklu „Podróże przez zodiak”. W Rybach dzisiejszym tematem jest punkt 12 stopni Ryb, a w zasadzie zasięg lub otoczenie tego punktu, który jest pięciokrotny i ziemny. I zaraz o nim powiem, ponieważ ten punkt jest ciekawy. Jak w ogóle ciekawe są punkty 12 stopni znaków zmiennych i w ogóle ciekawe są punkty w Rybach. Jesteśmy w strefie wysokiej ciekawości!

12 Ryb

12 stopni Ryb. Bardzo wiele informacji się zawiera w tym rysunku, jak zwykle. Kiedy mamy do czynienia z punktami harmonicznymi, warto znać i warto mieć przed oczami całą ich geometrię. Cały taki obrazek nosić ze sobą gdzieś tam w umyśle, w podręcznej wyobraźni. 12 stopni Ryb. Zaznaczyłem tutaj jak zwykle dwa układy punktów, do których on należy. Pierwszy układ, to są 12 stopnie znaków zmiennych, czyli 12 stopni Ryb, Bliźniąt, Panny i Strzelca. Za chwilę przypomnę, co się w nich dzieje. One są tutaj zaznaczone jako ten fioletowawy-szarawy kwadrat.

I po drugie ten punkt jest jednym z punktów pięciokrotnych ziemnych. Punkty 12 stopni znaków zmiennych odpowiadają w tarocie – przy astrologicznej interpretacji tarota – odpowiadają waletom. 12 Ryb, punkt ziemny odpowiada Waletowi Monet. W dolnym prawym rogu tego obrazka mamy Waleta Monet, tak jak go sobie wyobraził i narysował Inqbus – pod tym pseudonimem jest grafik, który kiedyś ze mną współpracował i narysował swoją autorską internetową talię kart tarota. Inqbus wybornie uchwycił tę postać. Jak ja się wpatruję w tę kartę, to przypominam sobie różne właściwości ludzi z okolic 12 stopnia Ryb. Może jest przesadny nacisk na tę wielką złotą monetę, ale jeżeli zmienimy trochę optykę, że nie chodzi tutaj o pieniądze, tylko chodzi w ogóle o dar, przyniesienie daru dla kogoś czy dla innych, no to już ten obrazek zaczyna być czytelny. Widzimy tutaj takiego śmiesznego, tęgiego człowieczka, o wyglądzie może Włoch, Hiszpan, Grek, który się śpieszy niosąc dary. Jak wiadomo, Grekom nie należy ufać. Timeo Danaos et dona ferentes. Lękam się Greków nawet kiedy przynoszą dary, bo mogą przynieść konia trojańskiego, … ale to takie dygresje. [Powiedział Laokoon w Eneidzie Wergiliusza, na wieść, że Odys darowuje Trojanom drewnianego konia.]

12 Ryb ma hasło, które pierwsze powinno nam przychodzić na myśl o tym punkcie; to jest źródłowe-czołowe hasło, definiujące ten punkt. To hasło brzmi: „mam swoje sposoby”.

To są ludzie od zręcznych sposobów, mistrzowie swoich sposobów.

Znamy ich, bo oni są bardzo wyraziści. Więc mają swoje sposoby. Nie mieszają się z tłumem, z tłem, a przeciwnie: odstają od średniej, gdyż mają swoje osobliwości, które powodują, że pozostają w pamięci, że rzucają się w oczy.

I tu od razu warto dołączyć informacje o pozostałych punktach 12 stopni zmiennych. Mianowicie w 12 stopniu bratnim i pokrewnym naszemu 12 stopniowi Ryb, jest punkt 12 stopni Bliźniąt, w którym rodzili się i rodzą awanturnicy. A dokładniej: uwodzicielskie kobiety i mężczyźni awanturnicy. To jest punkt, któremu patronują Marilyn Monroe i markiz de Sade. Następnie mamy punkt po przeciwnej stronie zodiaku, 12 stopni Strzelca, których określiłem przydomkiem ostrowidzów. To są ci, którzy lepiej, wyraźniej i ostrzej widzą realia i tendencje swojego czasu. Przypomnę dwóch (z długiej listy): Piłsudski, Walt Disney. Ciekawy jest punkt w opozycji: dwanaście stopni Panny, punkt wodny w Pannie: woda, czyli uczucia, emocje, przywiązania, a także pozostałości z dzieciństwa. Omawiani kiedyś przedstawiciele dwunastego stopnia Panny to byli figlarze, którzy czynili coś, czego dotąd nie było, ponieważ wszystkim wydawało się to jakieś dziecinne i niepoważne, a owi figlarze to robili – robili figle – i John Cage skomponował (niby skomponował!) utwór na fortepian, niby na fortepian, który polega na tym, że muzyk nic nie robi przez cztery minuty, tylko zasiada przy instrumencie i tę pozycję utrzymuje. Rachel Welch zasłynęła zaś jako pogromczyni dinozaurów w pierwszym filmie o życiu ludzi razem z dinozaurami. No więc figlarze.

Dwunaste stopnie Ryb są w pewnym sensie przeciwieństwem tamtych figlarzy. Nie są figlarzami. O ile przy figlarzach z dwunastego stopnia Panny mieliśmy wrażenie, że oni się biorą za głupstwa, i te głupstwa bywają nadęte, to przy dwunastym stopniu Ryb rzuca się w oczy coś innego: jakaś nieprzeciętna ambicja w braniu się w rzeczy na wyrost. Ci ludzie, dwunaste stopnie Ryb, z pełną galerią swoich rybich cech, z pewną taką naiwnością przechodzącą w chytrość... – U Ryb miesza się naiwność z chytrością, a przy dwunastym stopniu Ryb miesza się szczególnie. Więc ze swoim takim „mieszaństwem”, taką łaciatością Rybią... Pamiętamy, że symbol Ryb to są dwie Ryby płynące w przeciwną stronę. No więc ci ludzie z całym swoim „w prawo i jednocześnie w lewo”, z całym tym swoim „tak, ale nie bardzo”. Z całym swoim takim chodzeniem wężykiem przez życie... biorą się mimo to za rzeczy autentycznie ambitne i w swojej ambitności budzące podziw. Albo można powiedzieć, że często im to się zdarza.

I to co realizują w życiu, realizują swoimi sposobami. Na czym polega ta „swojość sposobów”? Przede wszystkim działają przez intuicję. Wstrzeliwują się w jakieś działania nie wiedząc, nie mając metody, nie wiedząc jak się do tego zabrać. No można powiedzieć, że nie wiedzą co czynią. Jednak biorą się za to. Kieruje nimi intuicja zastosowana do praktycznych spraw. Oni, ludzie z dwunastego stopnia Ryb, właśnie są praktykami. Nie są próżnymi marzycielami, ale swoje marzenia starają się wprowadzić w czyn. I spełnieni są wtedy, kiedy je zrealizują. Więc to nie są oderwani fantaści. To są ludzie czynu. Często czynu bardzo wymiernego, tzn. starają się swój czyn wymierzyć w czymś bardzo realnym, tak jak ten Walet Monet trzymający wielką bryłę złota. W realizacji swoich zamiarów imają się różnych alternatywnych sposobów, właśnie tych swoich sposobów. Ale, znowu te sposoby mają to do siebie, że nie mają formatu. Znaczy: tych ludzi trudno uchwycić w jakieś kategorie. Nie mieszczą się w siatce znaczeń. Wyłażą z tego. Trudno ich zaklasyfikować. To znowu jest szalenie rybie. Nie mieszczą się w optyce. Patrzysz na nich, a oni znikają. Starasz się ich opisać i wychodzi, że piszesz nie to, co należało, nie to co chciałeś. Nie można ich ująć w metodę. Wobec tego i oni sami, i ich metody nie mają formatu. Też dobrym słowem, chociaż trochę płytkim na określenie tego jest, że oni improwizują. Ale improwizują w wielkiej skali. Lub improwizują na głębokim poziomie. Kiedy w jakiś sposób odchodzą, znaczy niekoniecznie umarłszy, ale na przykład kiedy zainteresują się czymś innym, to okazuje się, że są niezastąpieni. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale też mówi się, że nikogo się nie da zastąpić. Właśnie oni są nie do zastąpienia. Nie znajdzie się nikogo na obsadzenie tej roli. Jeśli występują w pewnej społecznej roli, to okaże się, że nie ma zastępcy ani następcy. (W rolę Jacka Kuronia nikt nie mógł wejść, kiedy on najpierw chorował, a potem umarł.) Takich niezastąpionych mistrzów swoich sposobów na poziomie pospolito-ludowym określa się ludowym slangowym słowem: szpenie. Można by nobilitować to słowo i powiedzieć, że faktycznie to są „szpenie”.

Ich swoje sposoby, ich mistrzostwo w stosowaniu swoich sposobów, tej właśnie praktycznej intuicji i tych alternatywnych rozwiązań dochodzi do głosu szczególnie w sytuacjach, kiedy trzeba przetrwać, kiedy trzeba sobie radzić w trudnych i nietypowych warunkach. Więc to są znowu mistrzowie, czy specjaliści, czy szpenie! – od radzenia sobie w trudnych warunkach, takich, w których każdy inny rozłoży ręce i powie: nie da się! Oni zaś robią swoje. Skutecznie. Nie wiedząc, co robią. Nie znając metody. Nie umiejąc tej metody nikomu przekazać. Często.

Więc jeżeli dociśniemy śrubę tych trudnych warunków, to okaże się, że ich ta praktyczna intuicja, ich dziecięco bezzałożeniowe podejście do świata, jednocześnie bardzo Rybie, szczególnie sprawdza się na obszarze sztuki przetrwania, czyli tam, gdzie chodzi o to, żeby przetrwać. Częścią tego przetrwania jest dziedzina, która nosi nazwę ketman. Podobno jest to słowo pochodzenia perskiego, które do nas przyszło z rosyjskiego. Ketman to znaczy sztuka oszukiwania tyranów. Tak, żeby robili to, co ja, 12 stopni Ryb, chcę, a nie co chce ów tyran. Sztuka kiwania tyranów. Więc to również jest umiejętność, która się kojarzy z 12 stopniem Ryb.

Poprzez osobę Johana Wolfganga Goethego, który miał tam Księżyc, bardzo dokładnie, 12 stopień Ryb kojarzy się też z postacią Fausta i z całym zjawiskiem faustyzmu. Stawiamy hipotezę, że ludzie z 12 stopnia Ryb są to, w głębi duszy, faustycy. Czyli ci, którzy jak doktor Faust, chcieliby diabła z jego siłą zaprząc do swoich robót. Ale to może być też realizacja tego zręcznego sposobu, którego ima się 12 stopień Ryb. Kto to był, kto tutaj należy do tego obszaru z postaci historycznych? O tym za chwilę.

Jeszcze wypisałem cechy których planet ten punkt przejawia. Ma cechy Saturna poprzez żywioł Ziemi i związaną z nim praktyczność. Ma taką saturnową praktyczność i saturnową skłonność do sprawdzania się tam, gdzie jest trudno. Tam, gdzie jest łatwo, to ci ludzie nie mają dużej możliwości rozwinięcia swoich zalet. Dlatego to jest saturnowy czynnik.

Dalej Uran: bo to jest otwarty umysł na oryginalne i odlotowe pomysły. To niewątpliwie jest Neptun przez związek z Rybami i z ich sposobem chodzenia wężykiem, ale też pokrewieństwo z Neptunem dla tego punktu oznacza wyczulenie na takie idee, które są jak te Tatry, które widać w trzy dni w roku z daleka, widać, że coś się pojawiło, było, zniknęło, a my jednak za tym idziemy. Pluton też w tym jest, właśnie jako sztuka przetrwania. Plutoniczną jakością jest ten ketman, ta skłonność do sytuowania się w obecności i w obliczu przeważających sił i dawania sobie rady w tych warunkach, w presji, którą tamte siły wywierają.

12 Ryb

Czołową postacią jest (był) Jacek Kuroń, który urodził się ze Słońcem niemal dokładnie w tym miejscu (Ryby 11°56′). Zwraca też u niego uwagę silne obsadzenie ascendentu, gdzie na ascendencie jest Słońce, które jest w koniunkcji z Merkurym i dalej z Marsem. Przy tym Merkury i Mars są już w zasięgu następnego punktu około 17 stopni Ryb. To satelicjum Słońce-Merkury-Mars jest związana z ascendentem i te planety można interpretować jako należące do ascendentu. Dodatkowym „rybim” czynnikiem Neptun na osi, na descendencie i opozycja Neptuna do Słońca. Wszystkie te okoliczności zwiększają siłę Neptuna i jego kompleksu, czyli Ryb.

Widzimy też silną pozycję Jowisza i w tym trygon Jowisza do Saturna, co u niego przejawiło się typowo, gdyż typowe znaczenie tego trygonu, to jest zręczny lub sprawny, zdolny organizator, talenty organizatorskie, i w jego przypadku to faktycznie sprawdziło się typowo i dokładnie.

Zwraca też uwagę obsadzenie punktu 8 stopni Wodnika przez Wenus. W tym miejscu jest po pierwsze ważne, że ten punkt jest obsadzony (jest w nim planeta); po drugie, że jest to planeta osobista, „szynka”: jest nią Wenus. Ten punkt, jak pamiętamy, skłania do uporczywego trzymania się swojej drogi, swoich pomysłów, swojej linii życiowej, co faktycznie było jego siłą.

Kuroń ma komplet cech 12 stopnia Ryb, o których mówiłem: nie dawał się sformatować, był ponad szablonami. Wpasowano go w rolę polityka wysokiego szczebla – był premierem czy wicepremierem krótko około roku 1990 i na tę okoliczność nadal chodził w swoim ulubionym jeansowym ubranku. Robił wrażenie zawsze takiego równiachy, „swojego chłopa”, który nie wywyższa się, nie odosobnia, nie idzie w jakieś wykształciuchy i elity, tylko trzyma z prawdziwymi ludźmi, z tymi autentycznymi. W tym trzymaniu z ludźmi pomagała mu zarówno obsada descendentu, jak i Księżyc na początku Wagi w zasięgu punktu kardynalnego powietrznego.

Typową właściwością Neptuna na descendencie jest umiejętność porozumienia się – takiego wybitnie intuicyjnego – z wszelkimi Innymi, to znaczy z ludźmi spoza mojej klasy społecznej, płci, rodzaju wykształcenia, sposobu mówienia i tak dalej. Wszyscy ci Inni są moimi przyjaciółmi. Taki jest przekaz Neptuna na descendencie.

12 Ryb

Kuroń zakładał Czerwone Harcerstwo – Tak, i chciałbym zestawić jego horoskop i samego Jacka Kuronia (12 stopni Ryb, pamiętamy, silnie obsadzona oś ascendent-descendent, planeta na descendencie...) z innym mężczyzną, urodzonym kilkanaście lat później, którym jest Henryk Kliszko. [Przypis z r. 2024: H. Kliszko zmarł 5 stycznia 2021. Data tego wykładu: 14 paździer. 2020.] Różnica między nimi jest taka, że o ile Kuronia wszyscy znają, wszyscy o nim wiedzą, ma swoje obszerne hasło w Wikipedii, obszerną literaturę na swój temat, to Kliszko pozostaje nieznany. Tzn. jest znany pewnemu specyficznemu środowisku, które sam w dużym stopniu stworzył, zawiązał wokół siebie. Podobieństwo jest uderzające, ponieważ Kliszko Słońce ma w tym samym miejscu, co Kuroń, tak samo ma koniunkcję Słońca z Marsem, co obu nadaje cechy przywódcze, i cechy takich twardych, sprawnych facetów, którzy... ruszą innych, każą, zrobią, spowodują, zrealizują, więc takich realizatorów, praktyków-wykonawców.

Podobieństwo dotyczy obsady linii ascendent-descendent, z tym, że u Kuronia był większy nacisk był na ascendent, czyli na JA: „ja jako ten, kto tu jest i działa”, ja jako pewna firma. To szczególne dla ascendentu bycie jednoosobową firmą, u Henryka Kliszki jest zaznaczone dużo słabiej niż u Kuronia, ponieważ na ascendencie ma Saturna, który powoduje pewne... blokady, o których może wspomnę przy innej okazji.

Tu jest jego zdjęcie z 1983 roku, kiedy miał 34 lata i na tym zdjęciu widać, że wyglądał nad wiek poważnie. Zresztą rzeczy, które zrobił, były też „nad wiek”. W tamtym czasie był już kimś z bogatym życiorysem, którym mógłby obdzielić kilkoro kolegów.

12 Ryb

A to jest jego zdjęcie sprzed około dwóch tygodni, które zamieścił na Facebooku. Zdjęcie jest z Zamościa, gdzie on demonstruje źle zamalowane miejsce po zerwanej tablicy, która głosiła, że w tym miejscu urodziła się Róża Luksemburg. Która, jak wiadomo, urodziła się w Zamościu. Tym gestem, „pójścia na barykady z zaciśniętą pięścią”, demonstruje tę ranę po Róży Luksemburg.

Różnica między nimi też jest taka, że Kuronia osobiście nie znałem, a Kliszko to jest mój przyjaciel i chociaż teraz nasze drogi sporo się rozeszły, to nadal co jakiś czas piszemy do siebie, słyszymy się i widzimy. Był też jedną z osób, których horoskopy z największą uwagą badałem.

Obaj, Kuroń i Kliszko byli lub są ludźmi lewicy. I myślę, że są/byli nimi nie tylko na poziomie deklaracji, ale raczej na poziomie psychicznej konstytucji.

Obaj – ciekawy szczegół! – przeszli przez harcerstwo, czyli obaj mieli ważne dla siebie, dla swojego życiorysu, dla swojego uformowania się doświadczenia harcerskie. Kuroń prowadził elitarną lewicową grupę harcerską, natomiast Kliszko należał do harcerstwa bardziej tradycyjnego ówczesnego, więc nie do jakiegoś religianckiego jak jest teraz, tylko do normalnego, starego harcerstwa, starego dobrego chowu. Jest takie powiedzenie old school, więc ten old school ogromnie do niego pasuje, tak jak go znałem dawniej i znam go teraz. Jest to człowiek w stylu old school.

Kliszko jest ciekawy jako przykład pewnej kategorii ludzi, których znam i natrafiam na nich – można o nich powiedzieć: konserwatywnych lewicowców; on jest ich przedstawicielem. Więc obaj byli lub są ludźmi lewicy, obaj przeszli przez harcerstwo i obaj byli typami urodzonych harcerzy, to znaczy takich, którzy się samorealizują, którzy wyżywają się w młodzieżowej grupie. Obaj byli typem właśnie takich młodzieżowych przywódców, przywódców młodzieżowej bandy, ale takich, którzy potrafili robić coś więcej niż grać w piłkę na swoim podwórku. Z tym wyszli w sfery bardziej obiektywne. Ważne: oni się znali. Kliszko z Kuroniem w pewnym momencie zawarli znajomość i nie wiem jak Kuroń o Kliszce, ale Kliszko o Kuroniu wypowiadał się (tzn. opowiadał mi o nim) z najwyższym uznaniem. Był zachwycony nim.

Jeszcze uwaga co do nazwiska: Henryk nie był spokrewniony z Zenonem Kliszką, totumfackim Gomułki.

Więc jak mówię: lewica, harcerstwo... O ile coś wiem o obydwu, to nie robili nigdy... znaczy nie splamili rąk, można tak powiedzieć, żadną komercją. Tzn. nie imali się żadnej działalności gospodarczej, motywowanej zyskiem, ani nie kupowali ludzi (ich udziału, ich zaangażowania) za pieniądze. Owszem, to zdarzyło się Kuroniowi, ale to dopiero kiedy został ministrem i musiał stawiać podpisy przy przyjmowaniu urzędników do pracy. Więc byli poza komercją. Umieli coś... – i to jest też ważny przyczynek do tego, że to są mistrzowie swoich sposobów. Pierwsza rzecz, która nam przychodzi do głowy i jest typowa w naszej strefie geograficznej, że jeśli mam coś zrobić, a nie zrobię tego sam, to muszę wynająć ludzi i muszę im zapłacić. Zręczne sposoby, których imają się dwunaste stopnie Ryb, nie polegają na tym, żeby zachęcić kogoś, żeby zrobił to, co uważam za pożyteczne, w taki sposób, żeby ów uznał, że jest to jego cel, a nawet, że jest to realizacja jego największych marzeń. I tak działał Jacek Kuroń i tak działał (i w jakimś stopniu działa) Henryk Kliszko. To znaczy, jego przedsięwzięcia, a często brało w nich udział wieledziesiąt osób, były robione przez niego w ten sposób, że on wzbudzał entuzjazm do przedsięwzięcia, ale nie masowo, tylko umiał podejść do każdego, złapać za guzik i wytłumaczyć, często zużywając godziny, często nocnych rozmów, na to, żeby przekonać, że jest to sprawa, w którą dany człowiek powinien się zaangażować.

Kliszko umiał to robić. I to, jak wiem z przekazów, również umiał robić Jacek Kuroń. Znaczy, obaj byli... Ale tu konieczna dygresja. Pisałem, ale nie tu w AstroAkademii, tylko na blogu wojciechjozwiak.pl o książce Davida Graebera pod tytułem „Dług”. „Dług, ostatnich pięć tysięcy lat”. I tam Graeber wprowadza pojęcie trzech etyk rządzących ludzkimi działaniami o charakterze gospodarczym. Wprowadza trzy tryby działania ludzi tam, gdzie trzeba coś wykonać. Pierwszy tryb to jest bazowy komunizm. Drugi tryb to jest wymiana. Trzeci tryb Graeber nazywa hierarchią. Bazowy komunizm jest wtedy, gdy zbieramy się i coś robimy na zasadzie, że jesteśmy razem, tworzymy kolektyw, grupę, plemię, społeczność, fajnie jest i razem coś zróbmy. To jest bazowy komunizm: tak jak w rodzinie. Drugi tryb, wymiana, jest kiedy kogoś się wynajmuje za pieniądze lub inne korzyści. Trzeci tryb, hierarchia, jest wtedy, kiedy ktoś ma przewagę i zmusi drugiego fizycznie lub groźbą fizycznego przymusu. Albo może odwołać się do fizycznego przymusu, gdyby tamten się opierał. Typowym przejawem hierarchii, mającej w odwodzie przymus, jest obecnie w naszym społeczeństwie pobór podatków. Nikt by nie zapłacił z własnej woli żadnego podatku gdyby nie to, że jest to pod groźbą jakichś strasznych kar. I są one egzekwowane.

Dwunaste stopnie Ryb, jeżeli można Kliszkę i Kuronia uogólnić na całość tej populacji, są tymi, którzy realizują się poza wymianą, czyli poza komercją. Realizują się gdzieś w szczelinie między bazowym komunizmem, czyli zaprzyjaźnianiem się z ludźmi, a hierarchią. W szczelinie między bazowym komunizmem, a hierarchią. Czyli gdzieś między grupą przyjaciół, a władzą. Ale jeśli zaczynają zajmować się konszachtami z władzą, to wchodzą w punkt Ketman, czyli doktor Faust. Zaczyna u nich włączać się w tym momencie wątek faustyczny. Do Goethego za chwilę przejdę.

Znamy działalność Jacka Kuronia. Co zorganizował... Przede wszystkim, by streścić w jednym zdaniu, zorganizował KOR, Komitet Obrony Robotników. Przedsięwzięcie o skromnej nazwie, które było pierwszą wyrwą, pierwszą dziurą w systemie komunistycznym w Polsce i w okolicy. Spróbował przebić się przez ten mur, którym byliśmy wtedy otoczeni.

Co zrobił Kliszko? Kliszko zbudował chatę na Otrycie. Mając lat 22-23, będąc jeszcze studentem, lub 25 lat, gdy został młodym asystentem (czyli kimś mało znaczącym) na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego i w oparciu o swoją umiejętność przekonywania ludzi, trzymania ich za guziki, zebrał chętnych ochotników, zebrał wykonawców, zebrał materiały, zebrał wsparcie miejscowych jednostek administracyjnych w rodzaju lasów państwowych. Zbudował schronisko, które stoi do tej pory. (W międzyczasie się paliło, ale zostało odbudowane.) Wokół schroniska na Otrycie wyanimował Klub Otrycki, który był (i jest) instytucją wielce rybią, charakterystyczną dla znaku Ryb, ponieważ nikt nie wiedział i nikt do tej pory jasno nie wie, czym ten klub się zajmował. Jednak było to towarzystwo, które silnie działało na ludzi i skupiało ich. Mimo, że nie dało się sformatować. Teraz i od dawna jest to zarejestrowane stowarzyszenie formalne, ale przez lata i w okresie największych tryumfów, właśnie w końcu lat 70-tych, Klub Otrycki nie miał żadnego statusu. Nie istniał jako prawna jednostka. Ale mnóstwo fajnych ludzi przez to przeszło. Później Henryk zbudował, stworzył jeszcze drugie schronisko na Wańka Dziale. To też było to fajne miejsce w Bieszczadach. Z drugiej strony Otrytu. A już nie będę teraz wykładał topografii Bieszczadów.

12 Ryb

O Hansie Eysencku. Jego horoskop znalazłem niedawno. Okazało się, że on w zasięgu tego punktu, prawie dokładnie w punkcie 12° Ryb, miał i Słońce i Księżyc. Był znanym psychologiem, nieżyjący od 1997 roku. Postać cenna dla nas astrologów, ponieważ działał na obszarze, który nas interesuje szczególnie, czyli w psychologii różnic, psychologii różnic między ludźmi. My astrologowie powinniśmy go cenić też z powodu jego życzliwości wobec astrologii, której nie odrzucał, nie uciekał na dźwięk słowa astrologia, przeciwnie, współpracował z Gauquelinem. To można uznać za charakterystyczne dla dwunastego stopnia Ryb: nieprzejmowanie się formatem, w tym przypadku przyjętym przez naukę, tę bardzo formalną.

Mówiliśmy, że u ludzi z dwunastego stopnia Ryb występuje dążenie do znalezienia jakichś alternatywnych sposobów na wyjście w sytuacjach trudnych, beznadziejnych. Na przetrwanie i wyjście z tych opresji. I że to ich popycha w kierunku współpracy z jakimiś większymi siłami, które mogą być dobre, a mogą być złe. Jeśli są złe, to dochodzimy do postaci doktora Fausta, a raczej do jego literackiego ojca, czyli do Johanna Wolfganga Goethego. („Von” zostało Goethemu dodane, kiedy miał lat trzydzieści kilka, kiedy został uszlachcony, bo urodził się w bogatej rodzinie mieszczańskiej.) Goethe jako autor, Faust jego bohater, i Mefistofeles, diabeł, którego Faust miał za partnera w życiowych interesach.

12 Ryb

Goethe urodził się z Księżycem w dwunastym stopniu Ryb. Słońce miał mu również w charakterystycznym punkcie tak zwanej wściekłej Panny (równym 4°17′ Panny) – miał w 5°11′ Panny, czyli w ścisłym zasięgu tamtego punktu. Znaczące jest położenie Merkurego, który był w zasięgu punktu 24° Lwa, czyli tego Lwa scenicznego, aktorskiego. Podkreśliłem jeszcze Plutona na ascendencie wchodzącego w kolejny znak ognisty. Też podkreśliłem związki Jowisza z Neptunem, i w ogóle siłę Jowisza. Jowisz, chociaż nie jest na osi, ale jest silny przez to, że trzyma tutaj na wodzy (jak woźnica!) trzy planety, które są w pobliżu Medium Coeli Goethego: Wenus, Merkurego i Neptuna. Neptun jest silnie sprzężony z Księżycem. Jego Jowisz, jego Słońce, Medium Coeli i Merkury w scenicznym punkcie Lwa bardzo ładnie (trafnie) przejawiły się w jego życiu.

Kim był? Przede wszystkim był dyplomatą. Był dyplomatą i wysokim urzędnikiem dworskim na dworze jednego z ówczesnych niemieckich państewek, które miało stolicę w Weimarze, gdzie spędził większość życia. Był dyplomatą i urzędnikiem. Oprócz tego prowadził bardzo rozbudowane życie towarzyskie, artystyczne. Uwodzicielskie, gdyż jakaś masa kobiet przewinęła się przez jego przyjaźnie, a może dosłownie sypialnie. Prowadził życie człowieka światowego, a przy okazji zasłynął jako poeta i jako dramaturg, chociaż opowieść o doktorze Fauście, chociaż została napisana przez niego jako utwór sceniczny, to nie wiem, czy ktokolwiek odegrał ja w całości na scenie, bo by to wymagało chyba spędzenia dwóch dniówek od świtu do wieczora na śledzeniu sceny, więc raczej to się czyta niż ogląda. Ważna jest postać doktora Fausta: co robi doktor Faust? Jest to człowiek czynu, który widząc wielkość zadań, które przed nim stoją, odwołuje się do pomocy diabła, odwołuje się do pomocy sił demonicznych. Zyskuje skuteczność swoich działań, zyskuje skuteczność wykonawczą, kosztem tego paktu z diabłem. Jeśli odrzucimy tę mitologię satanistyczną, to da się to przełożyć na taki konflikt, który wystąpi i będzie typowy dla ludzi epoki nowoczesnej – który Wolfgang Goethe, żyjący na początku tej epoki, dobrze uchwycił. Konflikt, kiedy by uzyskać skuteczność, by uzyskać większą sprawczość, staje się przed ryzykiem, czy pokusą, czynienia wyjątków w etyce.

Mamy więc sprawczość, uzyskanie sprawczości, kosztem poluzowania etyki, poluzowania moralności, kosztem tego, że ktoś będzie cierpiał z powodu moich – lub naszych – wielkich czynów, wielkich prac ulepszających świat. Że będziemy budować i ulepszać świat, ale kosztem tego, że godzimy się z góry, że ktoś będzie od tego cierpiał.

(Pisze Seratan na czacie: Goethe stworzył też alternatywne teorie w fizyce, alternatywną optykę. – Tak, warto o tym wiedzieć. Ale pamiętamy, że Goethe pracował nad barwami i stworzył swoją teorię koloru, swoją Farbenlehre, w czasie, kiedy jeszcze nie było dobrej teorii światła, kiedy falowa teoria światła dopiero się rodziła, nie mówiąc już o kwantowej, która powstała 100 lat później przez Einsteina. Ten umysł otwarty na wszystkie strony należy u niego cenić, jego wszechstronność. To był taki człowiek renesansu, tyle że przeniesiony w czasy 250 lat późniejsze. Ale skupmy się na postaci Fausta.)

Faust reprezentuje człowieka, który uzyskuje sprawczość, która jest mu potrzebna właśnie w jakichś wielkich pracach ulepszających świat, ale kosztem uchybień w etyce, czyli kosztem tego, że z góry zgadza się na to, że ktoś będzie cierpiał. Że będą produkty uboczne w postaci czyjegoś cierpienia, że będą wióry lecieć tam, gdzie drzewa rąbią. To jest jeden moment. A drugi moment tego faustyzmu jest taki, że tą siłą, która występuje i wchodzi w grę jako sojusznik tego naszego działającego, owego człowieka czynu, jest szatan, diabeł. I tutaj sobie zacytujmy najbardziej znany fragment z doktora Fausta. Mówi to diabeł, mówi Mephisto. To jest jego deklaracja, kim on jest. Zdanie to po niemiecku brzmi tak:

Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft.

Co się wykłada:

Jestem częścią owej siły, która stale chce zła i wciąż tworzy dobro.

Zatem częścią faustyzmu, tej wiary faustycznej, jest wiara w to, że dobry Bóg tak dobrze świat urządził, że nawet jego przeciwnik, jego upadły anioł (tutaj Mefistofeles się deklaruje, że on nie jest jednostką, tylko jest częścią szatańskiej siły) działa na rzecz dobra; że również wysiłki szatańskie, szatanów zmierzają ku dobru. Świat oto idzie taką drogą, że nawet wysiłki szatanów w końcu obracają się na dobre, a skoro szatan dysponuje większą siłą niż człowiek, to w takim razie człowiek chcący działać może śmiało wykorzystać siły diabelskie. Czyli, realnie, „siły” podejrzane z różnych etycznych względów.

To jest faustyzm i myślę, że ten faustyzm można uogólnić na całość naszego dwunastego stopnia. U Henryka Kliszki, tak jak go znałem, tymi jego Mefistofelesami byli lokalni urzędnicy, których naciągał, a to na jakiś cement, a to na jakąś podwózkę, a to na obietnicę, że wydadzą mu ciężki sprzęt. Umiał im tak zawrócić w głowie, że pracowali i ponosili koszty na jego rzecz. „Cel uświęca środki”, ale to jest więcej. To jest ufność, że również te złe środki są dobrymi środkami. Co było tym Mefistofelesem dla Kuronia? No więc najpierw, w pierwszym okresie swojej działalności, tej harcerskiej, szedł na współpracę z rządzącym demonem, czyli partią komunistyczną. Potem zaś przeszedł na współpracę z innym „szatanem”, tzn. z inną potężną siłą, której przedstawiciela za chwilę omówię, czyli z Kościołem, licząc na to, że tamten szatan będzie wodzony przez niego. Jednak okazało się przeciwnie: że to on, znaczy Kuroń, KOR i tzw. lewica laicka wykonywała robotę dla Kościoła, a nie odwrotnie.

12 Ryb

Kolejna ciekawa postać i przykład ewidentnego faustyzmu, to Michał Gorbaczow. Wprawdzie jego godzina urodzenia jest wybitnie niepewna, ale i tak mniej interesuje nas jego Księżyc w Lwie, bardziej zaś nas interesuje jego Słońce – i Słońce rzeczywiście dochodziło do dwunastego stopnia Ryb. I jego kariera jest typowym przykładem igraszek z diabłem, czyli igraszek z przeważającą potęgą, która go w końcu zrujnowała – jego, jego dzieło i jego państwo. Generalny sekretarz Partii Komunistycznej w Związku Radzieckim, który entuzjastycznie doprowadził do rozmontowania swojego imperium. Ono mu się rozlazło, rozsypało w rękach. Co było tym diabłem, z którym on usiłował robić interesy? Jasne: był to zachodni liberalizm. To był ten ustrój, w którym żyjemy. Gorbaczow miał pecha, że trafił na moment, kiedy Zachód zaczął się – pod władzą neoliberałów z Reaganem i Thatcher na czele – gwałtownie odradzać, kiedy przechodził taką ozdrowieńczą, odnawiającą metamorfozę, budził się. Charakterystyczny dla tego procesu był rok 1983 i ówczesna koniunkcja Saturna z Plutonem zaczynajaca nową epokę. Wydało mu się, że tego diabła można zaprząc do własnych celów, wpuścić w „ciało” ZSRR trochę zachodniego nowatorstwa, zachodniej jawności działania, zrobić pierestrojkę, czyli transformation, i wtedy okazało się, że Związek Sowiecki do tego się nie nadaje. I się posypało.

Był to więc przypadek nieudanego faustyka, który zaprzągł diabła na służbę, ale ten diabeł się okazał silniejszy, i to Faust poszedł doń na służbę.

12 Ryb

Dalej mamy przykład kolejnego faustyka, który poszedł na współpracę z diabłem, lub może raczej z którymś z czartów pomniejszych, bo diabły mają taką naturę, jak dłoń wystająca spod wody, że widać czubki palców jakby indywidua, a naprawdę to jest owa jene Kraft, bezosobowa siła. Był nim Stefan Wyszyński, zwany jak dla żartu „prymasem tysiąclecia”, dlatego, że prymasował w okresie, kiedy obchodzono tysiąclecie rzekomego chrztu Polski... Jest ironia w tym nazwaniu. Księżyc miał w 13°43' Ryb, co jest w dobrym zasięgu punktu 12 stopni. Słońce miał w Lwie, w punkcie p.t. „milsza mi wolność nad życie”. Rzeczywiście był wolnościowcem. Czym był szatan? Kim, czym był ten Mefistofeles, z którym on wszedł w układ? To był nacjonalizm. W koncepcji prymasa narody są wieczne, stworzył je Bóg, a każdy z nich ma swoje przeznaczenie i misję. Jak mówił i pisał sam Wyszyński: Bóg i Pan wszelkiego stworzenia jest ojcem narodów. Narody są dziećmi Boga. Ziemia nasza ojczysta to dar Boży dla naszego narodu. Bóg przewidział w swym dziele twórczym to miejsce, z którym miały się związać dzieje narodu polskiego. Bóg sam zaślubił naród nasz, ziemi ojczystej. Boża to była wola, byśmy żyli jako odrębny naród. Nie: „myśmy sobie dali życie narodowe”, ale Bóg chciał nas mieć odrębnym narodem i wszczepił w nas wolę i moc ukształtowania się w naród. Skoro więc jesteśmy i żyjemy, z Bożej jesteśmy woli. Skoro przez tyle wieków przetrwaliśmy, Bóg widocznie chce, byśmy byli odrębnym narodem. To powiedział w różnych momentach kardynał Stefan Wyszyński. [Za: Marek Migalski, "Naród urojony", 2017.] Z punktu widzenia doktryny katolickiej, jest to jawna herezja. Katolik, czy w ogóle chrześcijanin, nie ma prawa czegoś takiego powiedzieć. Wprawdzie Jezus w Ewangeliach nic o narodach nie mówił, ale u samego początku chrześcijaństwa święty Paweł wyraźnie powiedział jedno z najbardziej znanych zdań, że skoro przyjęliście tę wiarę, to „nie ma Żyda ani Greka”. Ta wiara kasuje podziały narodowościowe i językowe. To, co ogłosił kardynał, to dokładne odwrócenie. Co się stało? Stefan Wyszyński był przede wszystkim politykiem... Należy na niego patrzeć jak na polityka. Był politykiem, od razu powiedzmy sobie, który życia dokonał widząc swój sukces. Politykiem sukcesu, który zmarł w 1981 roku, widząc to, co się stało: tryumf swoich idei. Te idee aż za dobrze się zrealizowały. Ostatni rok jego życia przypadł na czasy Solidarności, kiedy jego wychowanek Wojtyła zasiadł na Stolicy Piotrowej, został papieżem. Przede wszystkim zaś Wyszyński widział na własne oczy przez okna swojego pałacu, jak polski naród, tak przez niego ubóstwiony, znowu powstaje jako wolny, co niewątpliwie musiało poruszać jego wolnościowe Słońce w znaku Lwa. Był politykiem, który z dwóch sił, które się ścierały na jego oczach, mógł za sojusznika wziąć jedną z nich. Tymi ścierającymi się siłami były komunizm i nacjonalizm. Za sojusznika, potężniejszego od siebie, wybrał nacjonalizm. Ten wybór za jego życia doprowadził do tryumfu: sojusz katolicko-narodowy w Polsce tryumfował, wygrał. Natomiast myślę, że w dalszej perspektywie jest to ruina, że ten sojusz przyniesie ruinę kościołowi katolickiemu w Polsce. I w tym sensie pokolenie później będzie jasne, że ten sojusz z nacjonalizmem kościołowi wyszedł bokiem, a to, co zrobił Stefan Wyszyński będzie jasno widziane jako tak zwana niedźwiedzia przysługa.

Na dzisiaj to koniec. Trochę w patetycznej tonacji to nam zabrzmiało, ale mówię: nie należy lekceważyć Ryb z 12 stopnia, mówiąc: „e, to Ryba”. W tradycyjnej astrologii mamy skłonność lekceważyć naszych braci i siostry, którzy mają coś w Rybach: Słońce, Księżyc, ascendent itd. Tym razem okazuje się, że jednak 12 stopnia Ryb bezwzględnie nie należy lekceważyć. To jest wielka siła, która, podobnie jak w Skorpionie, jak w Koziorożcu, potrafi dojść do głosu w pełen mocy sposób, którego tradycyjni zodiakaliści (zodiakalni astrologowie) nie dostrzegają, za to punkty harmoniczne pozwalają go zauważyć.

2024-01-08. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Podróż przez zodiak

« Punkt 5-krotny wodny 18° Barana SPIS ↓

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora, którym jest Wojciech Jóźwiak.